Pewnego razu była sobie Słota. Deszcz siąpi za oknem, jakby ktoś okruszki sypał na parapet. Wiatr lekko zawodzi. Okna całe we łzach. Elfy przysiadły pod mokrym liściem. Krasnalom zmokły ich wysokie czapki i pełno wody mają w butach. Biegną żeby przycupnąć pod okrągłym kapeluszem czerwonego muchomora, który przez przypadek wyrósł na trawniku.