Pewnego razu był sobie autobus, który pracował na pierwszą zmianę. Wyjeżdżał z zajezdni o piątej rano. Ospale podjeżdżał na pierwszy przystanek i czekał. Pasażerowie powoli wsiadali, wzdychając ciężko na siedzenia opadali. A kiedy autobus włączał silnik i wolno ruszał z przystanku, natychmiast zasypiali. Nie wszyscy, ale prawie. Część osób nie spała. Ale i tym, które nie spały, głowy kiwały się miarowo, jakby byli bez czucia. I jeszcze ci, którzy spali, w dodatku czasem chrapali. Autobus zerkał w lusterko i zżymał się w myślach straszliwie. Humor przez to już od rana miał fatalny:
“Czy ja jestem miejskim autobusem czy wagonem sypialnym! Do diaska!”
I jechał dalej przez budzące się do życia ulice miasta.
Kiedyś podsłuchał rozmowę dwóch autobusów w zajezdni. Jeden pracował zawsze w środku dnia. Narzekał głośno, że siły już nie ma do pasażerów, którzy się pchają, w samych drzwiach stają, tak, że domknąć ich się nie da. Ścisk robią taki, że czasami kiedy w lusterka zerka, to widzi w tych lusterkach jak się kotłują. Włażą na siebie, o mało się nie uduszą, bo właśnie tym autobusem jechać muszą!
Drugi pracował na nocną zmianę. Głośno rozprawiał, że ma przechlapane. Pasażerowie wiecznie pijani. Ledwo na nogach się trzymają, a kiedy się przewracają to oczywiście pretensje mają, że to autobus za szybko jedzie. Jeszcze piją, przeklinają, po ścianach coś rysują… o mało do zawału go nie doprowadzają. Na szczęście spore ma doświadczenie i w sumie sam sobie wybrał to w nocy jeżdżenie.
Autobus z pierwszej zmiany chciał włączyć się do rozmowy, pięć groszy od siebie dorzucić. Powiedzieć o tym co jego przyprawia o ból głowy, o chrapaniu i głów się kiwaniu i o swoich w tym wszystkim uczuciach… Ale autobusy – ten ze środka dnia i ten z nocy – wybałuszają na niego oczy i oczami ze zdumienia mrugają, kiedy jego wywodów słuchają.
Na co tu narzekać???
– “Chłopie! Wyjeżdżasz sobie raniutko, pasażerowie śpią podczas jazdy, nie gadają, nie tłoczą się przy drzwiach. Głowami tylko kiwają, grzecznie wsiadają i wysiadają, ledwo nogami ruszają, bo przed chwilą jeszcze leżeli w łóżkach. Każdy by chciał jeździć na pierwszą zmianę, i nawet wstawać o świcie! Ty to masz życie!…”