Alicja


Bajka dla Alicji S., która jest jeszcze ciągle bardzo malutka ale już na pewno wie co czyni świat pięknym …

Pewnego razu była sobie mała dziewczynka. Bardzo mała. Właściwie dopiero co pojawiła się na świecie. Świat był duży i biały. Dziewczynka była jak mały okruszek na tym wielkim świecie. Na imię miała Alicja. Słyszała jak to właśnie imię wypowiadano wiele razy nad jej małą główką i zaakceptowała je bez zastrzeżeń.
Przedtem Alicja przez wiele  miesięcy żyła w świecie, w którym żyją wszystkie dzieci zanim zostaną dziećmi. W świecie kolorowych bąbelków. Bąbelki unoszą się tam dookoła i mienią tysiącem barw. A dziećmi opiekują się anioły, które mają skrzydła barwne jak motyle. I piórkami z tych skrzydeł malują barwne wzory na bąbelkach. Dlatego Alicja kochała barwy. Teraz patrzyła zdumiona na biały świat, który ją otaczał i zastanawiała się gdzie właściwie dokładnie się znajduje. Nie było tu żadnych bąbelków. Było za to coś, co podobno jest dużo lepsze od tych nawet najbardziej kolorowych: Mama, Tata, Dom… Alicja od razu poczuła, że dla tych rzeczy warto żyć.
Na szczęście dni mijały a świat Alicji z białego stawał się coraz bardziej kolorowy i różnorodny. Poza barwami miał też wiele dźwięków, zapachów i smaków. Dni były niby podobne do siebie ale nigdy takie same.
Alicja czuła się bezpieczna chociaż na początku nieco zagubiona. Potrzebowała czasu, żeby oswoić się z nowym otoczeniem. Wkrótce opanowała cały system znaków, którymi posługiwała się kiedy chciała jeść, pić, spać albo po prostu się przytulić. Zazwyczaj  udawało jej się dostać to, czego potrzebowała. To był kolejny argument przemawiający za tym światem, na którym się znalazła. Światem bez bąbelków.
Życie Alicji upływało spokojnie. Było jej ciepło i miło. Mama pachniała przyjemnie jedzeniem i czymś jeszcze, co było bardzo bliskie. Tata był większy od mamy i mówił zabawnie, Alicji chciało się śmiać kiedy tak do niej mówił. Rodzice w sumie byli fajniejsi od kolorowych bąbelków. W końcu powoli zaczęła zapominać o miejscu, z którego przyszła. Świat, w którym się znalazła, stawał się coraz bardziej swojski chociaż nadal jeszcze dużo za duży żeby pojąć choć kawałek.

Jednak wszystkie dzieci potrzebują trochę czasu, żeby poczuć się całkiem dobrze w nowym miejscu. Wiele rzeczy jest dla nich trudnych i czasami wydaje im się, że nikt ich nie rozumie. Któregoś dnia Alicja od rana miała bardzo zły nastrój. Nie cieszyło jej ani pyszne jedzenie, ani kolorowe zabawki, ani nawet miny jakie stroił tata. Od rana krzywiła się na wszystko chociaż zupełnie nie wiedziała dlaczego. Chciało jej się płakać, więc płakała. Tak bardzo, że pomoczyła łzami całą poduszkę. Wkrótce też całe jej łóżeczko było mokre od łez. Wszyscy dookoła robili wszystko, żeby poprawić humor Alicji. Jednak nic nie skutkowało. To był zdecydowanie jeden z tych najgorszych dni. Mama i tata myśleli, że może Alicję coś boli. Ale to nie było to. Alicja czuła się dobrze, tylko gdzieś zgubiła dobry nastrój. Jedzenie pachniało ładnie, zabawki były kolorowe i zabawne. Ale akurat dzisiaj to wszystko było za mało dla Alicji. Chciało jej się czegoś zupełnie innego.

Minęło już pół dnia a humor Alicji się nie poprawiał. Wydawało się, że nie ma sposobu na to, żeby przestała płakać. Nic nie skutkowało. I już wydawało się, że nie ma nadziei gdy w pewnym momencie, przez otwarte okno, do pokoju Alicji wleciał okrągły, mieniący się wieloma barwami, bąbelek – duża mydlana bańka. Za nią wleciała kolejna i jeszcze następna. Alicja spojrzała na przeźroczysto – kolorowe mieniące się bańki nad swoją głową i nagle przestała płakać. Wodziła szeroko otwartymi oczami za bańkami, których było coraz więcej nad jej głową i łóżeczkiem. W jej pokoju zrobiło się cicho i spokojnie. Alicja poczuła się dobrze i bezpiecznie i już znowu mogła jeść i bawić się. I rodzice odetchnęli z ulgą chociaż nie mieli pojęcia skąd wzięły się kolorowe bańki w pokoju Alicji.
W tym momencie okno do pokoju lekko stuknęło.  Mama i tata spojrzeli w tamtą stronę – jakaś ledwie widoczna postać z barwnymi skrzydłami na chwilę pojawiła się za szybą i zniknęła. Na szybie zostało tylko małe piórko, bardzo kolorowe.
Od tego dnia przy łóżku Alicji zawsze stała buteleczka z kolorowym płynem, z którego – kiedy Alicja gubiła gdzieś dobry nastrój – można było robić największe i najpiękniejsze mydlane bańki. A każda z nich mieniła się tysiącem barw – pomalowana lekkim piórkiem anioła z kolorowymi skrzydłami.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *