Bajka dla Dawidka
Dinozaury występujące w tej bajce: Gallimim, Korytozaur, Dollodon żyły kiedyś naprawdę.
Kto wie jakie miały przygody …
– Galli, nie biegnij tak szybko. Ledwo mogę nadążyć.
– Spieszymy się Doll. Nad rzeką dzisiaj zakwitają moje ulubione kwiaty. Chcę być tam pierwszy.
– Mhm… znowu zjesz wszystkie, nie czekając na nikogo.
– Przecież Ty wolisz zrywać liście z drzew. Nie narzekaj.
Dwa dinozaury biegły przez zielony las potrącając gałęzie i przekrzykując się w biegu.
Galli naprawdę nazywał się Gallimim. Miał długą szyję i niewielki łepek. Biegał szybko na dwóch mocnych nogach. Był wysoki i z łatwością też sięgnąłby po liść na gałęzi. Wolał jednak zjadać kwiaty nad rzeką i rośliny rosnące w wodzie. Właściwie to wtedy mógł jednocześnie i jeść i pić.
Dollodon na szczęście miał lekką budowę ciała i tylko dzięki temu udawało mu się nadążyć za szybkim kolegą. Tułów miał masywny i szeroki ogon. Czasami jednak Galli przesadzał. Zapominał o tym, że nie wszyscy potrafią biegać tak szybko jak on.
Nad rzeką było pięknie. Ulubione kwiaty Gallimima rzeczywiście rozpanoszyły się wszędzie. Wiatr niósł ich zapach aż do brzegu lasu. Dollodon pomyślał, że trochę szkoda, że Galli zje zaraz wszystkie. Ale szybko przypomniał sobie, że jest przecież dinozaurem a dinozaury… “nie są sentymentalne” – tak powtarzała mama dinozaura i na pewno miała rację. Mama zawsze miała rację, nawet wtedy, kiedy zabraniała im zapuszczać się głęboko w las i wtedy Doll złościł się na nią. Bo głęboko w lesie były same ciekawe rzeczy, przewrócone drzewa i wielkie kamienie.
Mama Gallima też ciągle ich strofowała. Tak jakby nigdy nie była małym, ciekawym świata dinozaurem.
Pewnego razu przyjaciele jak zwykle wybrali się na przechadzkę. Chociaż właściwie bieg za pędzącym przed siebie Gallimimem trudno było nazwać przechadzką. Doll starał się jak mógł, ale w końcu zwolnił. Galli może też zmęczy się w końcu i zatrzymają się na jakąś małą przekąskę. Apetyty małym dinozaurom dopisywały zawsze. Na szczęście jedzenia wokół było sporo.
Doll biegł lekko, ale już nie pędził. Dawno stracił przyjaciela z oczu. Dotarli już dosyć głęboko w las i Doll pomyślał, że czas wracać. Nagle gęste krzewy przed nim poruszyły się. A raczej jakby uniosły. Ktoś tam był i raczej nie był to Galli. Doll zatrzymał się przestraszony. Najchętniej by uciekł, ale nie mógł zostawić przyjaciela. Przypomniał sobie opowieści rodziców o strasznych Tyranozaurach, które są o wiele, wiele większe od nich i niezbyt przyjazne. Lepiej nie wchodzić im w drogę. W ich lesie nigdy nie było Tyranozaurów, ale kto wie.
Nagle pomiędzy gałęziami krzewów Doll dostrzegł ostry zaokrąglony grzebień, skierowany wyraźnie w jego stronę. Tego było za wiele. Doll rzucił się do ucieczki i jak oszalały biegł przed siebie.
Wreszcie dotarł do domu i tam się zatrzymał.
Przez głowę przebiegało mu tysiąc myśli na sekundę i jedna najważniejsza: gdzie jest Galli???
– Doll, wszystko w porządku? – zapytał tata.
-Taaak – odpowiedział Doll – ale minę miał niepewną.
Rano Gallim zjawił się pod domem Dolla jak zwykle.
– Gdzie zniknąłeś wczoraj tak nagle. Szukałem cię.
– Wiesz… wydawało mi się, że widzę kogoś w zaroślach… wystraszyłem się.
– Łuuu… pewnie Tyranozaura!!! Buuu! – żartował Gallim.
– To mógł być Tyranozaur – Doll czuł się urażony.
– Chodź lepiej nad rzekę – powiedział Gallim i już gnał przed siebie.
Nad rzeką było spokojnie. Można było się bawić i najeść. Pełno było tu soczystych listków dla Dolla i pysznych roślinek w rzece, które Gallim uwielbiał żuć.
Jednak Doll był trochę niespokojny. Cały czas miał wrażenie, że ktoś ich obserwuje. Gallim denerwował się na niego, ale mały dinozaur chciał już wracać do rodziców.
– Mamo – zapytał wieczorem – czy to możliwe, żeby w naszym lesie mieszkał Tyranozaur?
– Chyba nie – powiedziałem mama – ale lepiej uważać. Nie chodźcie sami w głąb lasu. Na małe dinozaury czyha tam wiele niebezpieczeństw. Nie tylko Tyranozaury są niebezpieczne, także inne stworzenia.
– Inne dinozaury? – dopytywał Doll.
– Też. Ale nie wszystkie. Niektóre są nastawione pokojowo, tak jak my – odpowiedziała mama.
Mówię ci Gallim, że tam ktoś jest – mówił nazajutrz Doll do przyjaciela – nie chcę tam więcej chodzić.
– Doll, nie przesadzaj. Co może się stać gdy będziemy razem.
– Ty zawsze biegniesz tak szybko. Ja zostaję w tyle – odpowiedział Doll zdenerwowany.
– Chwileczkę – zezłościł się Gallim – ostatnio to ty mnie zostawiłeś!!!
Dollon wiedział, że tak było. Było mu przykro z tego powodu. Ale też Gallim zawsze tak szybko biega! W ogóle nie ogląda się za siebie. Czasami Dolla tak bardzo to złości.
– Wiesz co? – powiedział nagle Gallim – może pobawmy się dzisiaj osobno.
Odwrócił się i pobiegł przed siebie zanim Dollon zdążył cokolwiek odpowiedzieć.
Doll chodził smutny cały dzień. Brakowało mu przyjaciela. Szedł przed siebie i nawet nie zauważył kiedy znalazł się w lesie. Nagle usłyszał szelest i dopiero uświadomił sobie jak daleko jest od domu.
W tym samym momencie zobaczył zaokrąglony grzebień wysuwający się za grubego pnia drzewa.
– Ratunku!!! – wrzasnął Doll – pomocy!!
I rzucił się do ucieczki.
– Poczekaj! Nie bój się – usłyszał – nic ci nie zrobię.
Chcę się zaprzyjaźnić.
Doll zatrzymał się, chociaż może nie powinien. Coś było w tym głosie co sprawiło, że już się nie bał.
Odwrócił się powoli i zobaczył przed sobą dinozaura. Ale zupełnie innego niż on czy Gallim.
Był zielono-szary. Na głowie miał piękny zaokrąglony grzebień, a głowę trochę bardziej podłużną niż on czy Gall.
– Nazywam się Korytozaur – powiedział grzecznie – ale rodzice nazywają mnie Kor.
Od tego dnia Doll bawił się z Korem. Kor przybył niedawno w te okolice z rodzicami i nie znał tu nikogo.
Któregoś dnia spotkali Gallima. Od tamtej sprzeczki Doll nie widywał go. Brakowało mu wspólnych wypraw nad rzekę. Ale teraz miał przecież nowego kolegę.
Gallimim rozzłościł się, kiedy zobaczył go bawiącego się z Korytozaurem.
– To ty jesteś tym nowym dinozaurem, który mieszka w lesie? Podobno nazywają was kacze dzioby …hi hi
– Galli – krzyknął Doll – tak nie można.
Kiedy Gallimim się oddalił Doll przeprosił Kora.
– Nie szkodzi – odpowiedział Kor – czasami rzeczywiście tak na mnie wołają. Dlaczego już się z nim nie bawisz? Widywałem was nad rzeką.
– Pokłóciliśmy się. Chyba już nie chcę takiego przyjaciela. Różnimy się od siebie.
– To chyba dobrze? – zapytał Kor i dodał – przyjaciel to przyjaciel. Nie można go chcieć lub nie. To po prostu wielkie szczęście kiedy się go ma.
Doll rozmyślał wieczorem o słowach Korytozaura. On miał rację. Galli był prawdziwym przyjacielem nawet jeśli różniło ich tak wiele.
Na drugi dzień odszukał Gallima.
– Chcę się pogodzić – powiedział.
– Ja też – odpowiedział Galli – i wiesz co? Nie będę już tak szybko biegał. Żebyś zawsze mógł za mną nadążyć.
– Ale przecież to jest w twojej naturze. Biegasz najszybciej ze wszystkich dinozaurów. Jestem dumny, że mam takiego przyjaciela – powiedział szybko Dollodon – a ja… nigdy cię już nie zostawię.
Przyjaciele znowu mogli bawić się razem.
– Chciałbym, żebyś poznał Kora – zaproponował Dollodon.
– Chętnie – odpowiedział Galli – przeproszę go za ten kaczy dziób. Byłem wtedy zły.
Ale Korytozaura nigdzie nie było. Cały dzień szukali go w lesie i nad rzeką. Jakby zapadł się pod ziemię.
Wieczorem Doll usłyszał rozmowę rodziców :
– Te Korytozaury powędrowały już dalej – powiedziała mama – nie zostaną w naszym lesie.
– Szkoda – odpowiedział tata – Doll i Galli mieliby nowego kolegę. Powinni poznawać inne dinozaury.
– Jeszcze będą mieli okazję – stwierdziła mama – ciągle pojawia się ktoś nowy.
– Tak to już jest z niektórymi dinozaurami – powiedział tata – nie mogą usiedzieć w miejscu. Ale może jeszcze wrócą. Tu jest przecież wszystko, czego potrzeba do życia dinozaurom.
Doll i Galli nadal bawili się nad rzeką i chodzili do lasu. Jak to małe, ciekawe świata dinozaury. A Dollodon często myślał o Korytozaurze, dzięki któremu pogodził się z przyjacielem. Chętnie by mu za to podziękował. Miał nadzieję , że może jeszcze kiedyś zobaczy nad krzewami zaokrąglony szary grzebień i wtedy już będzie wiedział, że wcale nie musi się bać. Zwłaszcza, że tuż obok jest jego najlepszy przyjaciel – Gallimim.