Pewnego razu żył sobie Pajączek. Niewielki i szczupłej sylwetki. Nogi miał chude i raczej długaśne. I miał ich aż osiem.
Mając osiem nóg można zajść daleko! Tak przynajmniej myśli wielu. Osiem nóg to nie to samo co zaledwie dwie nogi. A długie nogi to już majątek. Z takimi nogami to kroki są dłuższe. Można też biegać szybko. Lub po prostu – dobrze się na nich prezentować. Co przecież też nie jest bez znaczenia.
Tak to wygląda z boku. A jak jest naprawdę?
Naprawdę to natura tak to rozdzielała, że akurat pająkowi dała osiem nóg. A on się wcale o to nie prosił. I teraz wszyscy oczekują, że te cztery pary długaśnych odnóży zaprowadzą go gdzieś daleko, wysoko… gdzieś gdzie nie da się dojść mając tylko dwie nogi albo nawet cztery.
I tu się zaczyna cała historia. Bo ten pająk akurat nigdzie nie zamierzał dojść. W dodatku kiedy szedł za szybko na swoich długich nogach to zdarzało mu się potknąć o którąś i o mało nie wywijał kozła. Może też dlatego, że był z natury trochę marzycielem. I zdarzało mu się zamyślić na chwilę.
Tak to już jest. Inaczej sprawy wyglądają z zewnątrz. A inaczej u ich sedna.
Zapanowanie nad czterema nogami to już jest wyczyn. A spróbuj z ośmioma!
Nie to, żeby mu to utrudniało życie. Życie brał takim, jakie jest i nie zamierzał narzekać. Ani na ten dar od natury w postaci ośmiu długaśnych, wiecznie plączących się nóg. Ani na nic innego.
Życie upływało mu zwyczajnie. Po części na wypełnianiu codziennych pajęczych obowiązków, jak tkanie misternych pajęczych sieci. Po części na przyjemnościach, jak włóczenie się bez celu to tu to tam. Wygrzewanie się na słońcu. Czy… pisanie wierszy.
Tak, tak. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi – ten oto Pajączek był poetą. Zupełnie niechcący i nie zaplanowanie. I nie od zawsze. Któregoś dnia odkrył, że rymy składają mu się same w głowie. A każdy listek, płatek, słoneczny lub deszczowy poranek, przynoszą natchnienie i wielką potrzebę opiewania tego wszystkiego w wierszach i rymowankach. A nawet we fraszkach czasem!
Tak właśnie było.
Ale nikogo to nie obchodziło. Bo pająk nie po to jest na świecie, żeby być poetą! Nie po to natura dała mu długie i szybkie nogi, żeby pisał wiersze. Bo to tak, jakby marnował ten dar zamiast zrobić z niego użytek. A wiersze… wiersze to niech piszą dżdżownice. One nie mają nóg. I może mają czas na tworzenie.
Pewnego razu Pajączek jak zwykle wędrował przed siebie. Niezbyt szybko – bo nikt go nie gonił. Niezbyt składnie – no bo osiem nóg! Niezbyt tym zmartwiony, żeby nie zauważyć, że wiatr porusza trawy i wyglądają jak zielone morze. I że drzewa kłaniają się sobie wytwornie. A białe chmury mkną przed siebie po błękitnej polanie niebios, jak małe rozbrykane owieczki.
Pająk zatrzymał się i rozejrzał powoli. W głowie zaczął opisywać sobie piękne obrazy, na które patrzył. Powoli wyjął z kieszeni mały notatniczek, który zawsze nosił przy sobie. I na pewno byłby z tego piękny wiersz. Ale w tym momencie ktoś całkiem blisko – bo nad samym uchem pajączka – całkiem głośno powiedział:
– Ależ masz długaśne nogi! I jaki jesteś szczupły! Musisz szybko biegać. A ja właśnie szukam biegacza. Ty może szukasz trenera? Chyba nie przypadkiem nasze drogi zbiegły się w tym miejscu. Trener Skoczkowski jestem! – i trener Skoczkowski schylił lekko głowę mrużąc przy tym oczy. Był brązowy i dość rosły. I był polnym pasikonikiem.
Ale zanim Pajączek zdążył odpowiedzieć cokolwiek pasikonik Skoczkowski już biegał z długą miarką dookoła i mierzył każde z jego ośmiu odnóży, mrucząc coś pod nosem.
– Długie… szybkie… i aż osiem! Zawody już za tydzień. To będzie bieg. To dopiero będzie bieg! – tak mruczał pod nosem trener.
– Przepraszam… – zaczął Pajączek – ale ja nie…
– Spokojnie spokojnie! Nic się nie martw. Pewnie chciałbyś się jakoś odwdzięczyć. Ale nie trzeba. Nie trzeba. To dla mnie przyjemność. Naprawdę. Po prostu kocham te emocje! Te tłumy na trybunach. Gładką bieżnię… Tak jest brachu. Wiesz pewnie o czym mówię. Pewnie nie raz widziałeś. A może biegałeś już nawet po bieżni?
Pajączek nigdy nic takiego nie widział. Raz chyba coś słyszał. Ale się nie zainteresował. Bo bieganie go nie interesowało. Ani troszeczkę.
Tymczasem trener, klepiąc go po plecach i nawijając bez żadnej przerwy, prowadził go już dokądś. I to tak, że pająk w ogóle się nie zorientował. I zupełnie niespodziewanie zobaczył przed sobą długą bieżnię w kolorze czerwonym. Jak czerwoną wstążkę pośród zielonych traw.
– Zaraz zobaczymy, co potrafisz – powiedział pasikonik i ustawił Pajączka na linii, pod którą ktoś wymalował duży napis: START.
– Ale ja nie potrafię biegać… – zaczął Pajączek. Ale trener uciszył go ruchem ręki i zapatrzył w mały stoper, który wydostał z jednej z kieszeni swojej brązowej kurtki.
– Iiii… Start! – krzyknął z mocą i entuzjazmem w głosie, a Pajączek – ze strachu chyba – ruszył na swoich długaśnych chudych ośmiu nogach przed siebie.
Niewiele jednak potrzebował czasu by… potknąć się o swoje długie nogi i runąć jak długi na czerwoną bieżnię.
Bieganie nie pociągało go nigdy. A to, że ma długie nogi to przecież jeszcze nie oznacza, że urodził się biegaczem. Chociaż niektórym może się to nie mieścić w głowie.
Trener Skoczkowski po paru kolejnych próbach – podczas których Pajączek udowodnił mu już ostatecznie kompletny brak talentu do biegania – zrezygnował. Z rozczarowaniem i żalem spojrzał na długie nogi swojego niedoszłego podopiecznego i w końcu dał za wygraną.
– Przepraszam – bąknął nieco speszony Pajączek – to chyba nie dla mnie. Wie pan, wolę pisać wiersze…
– Wiersze??? – wykrzyknął trener z odrazą – z takimi nogami? Z tyloma nogami?! Mógłbyś zrobić karierę!
Ale przecież nie każdy chce robić karierę, prawda?
Pajączek chciał już wrócić do swojego spokojnego i zwyczajnego życia. I chciał znowu patrzeć w niebo i układać wiersze…
No, ale nie… Jednak nie mógł! Jego długaśne nogi i sylwetka musiały budzić zainteresowanie. Jakże by inaczej.
– Ależ Pan ma imponujące nogi! – cmoknęła Mucha, poprawiając na nosie wielkie okulary przeciwsłoneczne – pewnie stawia pan siedmiomilowe kroki. Osiem na raz! Wybieram się do siostry za lasem. Może wybrałby się pan ze mną. A właściwie… zaniósł mnie tam?
Nim Pajączek zdążył zareagować już mucha gramoliła się na jego wątły grzbiet. A że Pajączek spokojne miał usposobienie i nie chciał kłótni – ale też trochę był nieśmiały – pomyślał, że właściwie może by mógł…
Mógłby. Gdyby swoje nogi traktował jak dar natury, dzięki któremu może wiele dokonać. A nie jak zwykłe nogi, które służą co najwyżej do spacerowania. I czasami do biegania – ale tylko dla przyjemności.
W dodatku Mucha nie była najlżejsza. A on nie jest psem czy kotem, żeby móc ją nosić jak piórko.
– Phi – prychnęła Mucha – mieć tyle nóg i żadnego z nich pożytku.
Pajączek patrzył na nią z miną dobrotliwą. Czy wszyscy w końcu dadzą mu spokój?
– Wolę pisać wiersze – powiedział – a nogi potrzebne mi są do chodzenia po świecie.
– Wiersze??? – Mucha spojrzała na niego uważnie znad swoich wielkich okularów – eee nie… daj już spokój – machnęła ręką – przecież te nogi mogą dać ci sławę!
Nooo… ale przecież nie każdy chce być sławny prawda? Niektórzy nawet bardzo by tego nie chcieli. Bo wtedy to się już w ogóle nie ma spokoju. Ani czasu na pisanie wierszy.
– Piękne nogi – westchnęła pani Motyl – długie i chude. Kto by takich nie chciał? Pan powinien szczycić się nimi. Chodzić tu i tam i obnosić z nimi! Chwalić się!
– Ale proszę pani, to tylko kłopot – powiedział Pajączek, podnosząc głowę znad swojego notatniczka – ciągle się plączą. I jest ich aż osiem. Muszę nad nimi wszystkimi zapanować. A poza tym… to zwykłe nogi. Przydają się. Bez nich nie mógłbym tkać sieci. I wędrować po łące. I opisywać potem wszystkiego, co zobaczyłem – w moich wierszach.
– W wierszach??? – pani Motyl odchyliła się nieco w tył zdumiona – ależ pisanie wierszy to marnotrawstwo czasu! I tego wyjątkowego daru – ośmiu wspaniałych nóg! Dzięki którym mógłbyś tak daleko zajść!
– Ale kiedy ja kocham tworzyć! Moje wiersze dają mi tyle radości. I myślę, że niektóre są naprawdę dobre.
– Niemożliwe – skrzywiła się pani Motyl – jesteś pająkiem. A pająki nie piszą wierszy. Jesteś jeszcze bardzo młody. Kiedyś może wreszcie to zrozumiesz. Że w życiu ważna jest kariera, sława! A ty masz już zadatki. Bo dostałeś od natury takie nogi! Chyba nie chcesz być taki… bezużyteczny???
– Przepraszam – powiedział nagle stanowczym tonem Pajączek – a czy skoro już je dostałem, to czy nie są to moje nogi? I czy nie ja powinienem decydować o tym, do czego chcę ich używać? Czy nie tak?
Pani Motyl zdziwiła się tą nagłą stanowczością. Patrzyła przez chwilę na Pajączka zamyślona a potem powiedziała:
– Sama nie wiem. Jesteś jeszcze taki młody… Skąd możesz wiedzieć, co jest dobre dla ciebie?
No właśnie. Skąd ktokolwiek ma wiedzieć, co jest dla niego dobre? I czy słuchać rad starszych, mądrzejszych, innych? Czy słuchać serca i tego, co w duszy gra?
Pajączek przyjrzał się z zadowoleniem pięknej sieci, którą właśnie utkał. Tak – to zdecydowanie leżało w jego naturze. A teraz wybierze się na spacer. Na swoich długaśnych ośmiu nogach. Starając się ich nie poplątać. Na pewno w końcu zapanuje nad nimi. I kto wie – może nawet będzie biegał! Jeśli zechce.
A tymczasem napisze wiersz. Pewnie nie jeden. Świat taki piękny dookoła. Dary natury nieprzebrane. I rozbrykane chmurki na niebie. I pająki z długaśnymi nogami. Ośmioma na raz! Same cuda :). Czy nie można po prostu cieszyć się tym wszystkim, zamiast od razu robić ze wszystkiego użytek?