Pewnego razu był sobie las. Piękny, gęsty i zielony. Drzewa w nim rosły wysokie – ich czubki sięgały nieba. W ten sposób zieleń łączyła się z błękitem i gdyby ktoś stojąc w środku tego lasu zadarł głowę i spojrzał ponad siebie zobaczyłby nad sobą jakby głębokie jezioro, w którym pływają tysiące liści. To był naprawdę piękny widok. Chcielibyście mieszkać pod takim sufitem?
W lesie mieszkało mnóstwo zwierząt i owadów. To było dobre miejsce do życia dla wszystkich. Można było tu znaleźć mnóstwo smacznego pożywienia. Każdy też mógł znaleźć tu dla siebie schronienie. Setki norek, dziupli, chatek z dachem z liści i gałązek, wygodnych niewielkich mieszkanek w pniach drzew – dla każdego własny kąt i schronienie przed deszczem i zimnem. Naprawdę trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce do życia.
Oczywiście nie było tak, że wszyscy w tym lesie żyli ze sobą w całkowitej zgodzie i miłości. Tak nie jest nawet w bajkach. Tak wiele stworzeń, z tak różnymi charakterami, w jednym lesie… niektórzy po prostu nie przepadali za sobą. Ale to normalne i nie ma co nad tym debatować. Mimo to na co dzień życie toczyło się tutaj spokojnie i bez większych zawirowań.
Niektórzy twierdzili, że brak zawirowań i spokojne życie w lesie to była zasługa wysokich i pięknych drzew. Ich szum wpływał kojąco na mieszkańców lasu a soczysta zieleń liści sprawiała, że byli radośni i mieli mnóstwo energii do swoich zajęć. A przy tym, mimo różnic, przyjaźnie odnosili się do siebie nawzajem.W gałęziach drzew mieszkały ptaki, które w ciągu dnia nawoływały się śpiewnie a wieczorami urządzały piękne koncerty, które były miłe dla ucha każdego.
Chcielibyście mieszkać w takim lesie? Wśród zieleni i muzyki liści? Wśród ptaków i leśnych zapachów? Zapewne są tacy, którzy wolą gwar i energię miasta. I nie należy się im dziwić. Każdemu odpowiada coś innego, tak to jest na świecie. I chyba tak być musi. Są jednak i tacy, którzy tak bardzo kochają zieleń, że chcieliby mieć ją zawsze wokół siebie. I tak bardzo kochają ptaki, że chcieliby zawsze mieć je nad głową.
Jednak najważniejsze jest, żeby ci, którzy mieszkają obok siebie, nawzajem sobie nie przeszkadzali i w razie czego potrafili się wesprzeć. Zwłaszcza wtedy, kiedy nie wszystko idzie tak, jak by się chciało.
W pewnym momencie w lesie nastał nieco gorszy czas. Deszczu padało mniej niż zwykle, owoców było więc też mniej. Ziemia zrobiła się sucha i runo leśne nie było tak zielone jak niegdyś. Przez to wszystkim zaczęło brakować jedzenia, chociaż oczywiście nadal można było znaleźć go tyle, żeby nie umrzeć z głodu. Tak to bywa w życiu, z czym wielu nie potrafi się pogodzić, że są czasy lepsze, dostatnie, ale mogą też nadejść czasy gorsze. W takim czasie dobrze jest rozejrzeć się i sprawdzić czy ktoś nie potrzebuje naszej pomocy lub czy czymś nie moglibyśmy się podzielić z innymi.
Sądzicie, że tak się stało w tym lesie? Bardzo byśmy chcieli! Jednak niestety nie. Stało się coś zupełnie innego. Zwierzęta i owady zrobiły się nerwowe, wzajemne relacje mieszkańców lasu pogorszyły się. Zamiast pomagać sobie nawzajem wszyscy zamykali się w swoich chatkach i pilnowali swoich zapasów. I choć na pozór wiele rzeczy było jak dotąd, jednak życie w lesie zmieniło się.
Nadal było zielono i pięknie. Ptaki nadal śpiewały w gałęziach wysokich drzew ale jakby ciszej i mniej chętnie. Wszyscy to czuli: że jest inaczej. Ale nikt nie czuł ani chęci ani siły, żeby coś z tym zrobić. Lepiej przecież pilnować swoich spraw niż się wychylać.
Sytuacja w lesie nie poprawiała się przez wiele dni. Z czasem wszyscy mieszkańcy lasu zaczęli wyraźnie dostrzegać różnice między sobą. Odsuwali się od siebie. Odwracali głowy. W końcu nawet ptaki przestały się odzywać i zapadła cisza, która była tak namacalna, że zdawało się, że zabiera powietrze w lesie, tak potrzebne do życia.
Pewnego dnia, podobnego do poprzednich, kiedy wszyscy krzątali się wokół swoich spraw, które chcieli załatwić przed zbliżającym się wieczorem, nagle wśród ciszy dał się słyszeć dźwięk całkiem nowy. Wszyscy zatrzymali się, żeby posłuchać i ze zdumieniem nastawiali uszu. Nie było jednak wątpliwości i w sercach wszystkich wzbierał niepokój. Jedno z wysokich, pięknych drzew w zielonym, pachnącym lesie płakało. Płacz nie był głośny, lecz rzewny i dało się go słyszeć wszędzie.
To było coś zupełnie nowego. Dotąd nikt tutaj nie płakał. Chociaż być może tak – mało prawdopodobne, żeby żadna z wiewiórek nigdy nie stukła sobie kolana skacząc z drzewa na drzewo i nie uroniła łzy albo, że któreś z maleństw w rodzinie myszy lub zajęcy nie zapłakało w nocy ze strachu. Jednak to był zupełnie inny płacz. Taki z głębi serca i pełen żalu.
Spokojne życie w lesie zostało całkowicie zakłócone. Myśli mieszkańców lasu zmącone. Płacz drzewa, który odtąd można było usłyszeć niemal codziennie, wytrącił wielu z równowagi. Psuł nastroje i apetyty. Sprawił, że niektórzy – tak, tak, do tego doszło – zaczęli zastanawiać się nad wyprowadzeniem się z lasu i poszukaniem innego miejsca do życia.
Coś należało z tym zrobić.
Zwierzęta nie dostrzegały dotąd, że swoim zachowaniem popsuły atmosferę w pięknym lesie. Za to płacz drzewa uznały za zakłócenie porządku i rzecz absolutnie niedopuszczalną. Ciekawe, prawda?
Zwołano naradę wszystkich mieszkańców lasu. Na wielkiej polanie zebrały się zwierzęta, owady i ptaki, gwar panował niesamowity! Niektórzy witali się z dawno nie widzianymi krewnymi, inni z zaciekawieniem przyglądali się mieszkańcom, których dotąd nie spotkali. W końcu wszystko uciszyło się i rozpoczęto zebranie.
– Dotąd drzewa dawały nam schronienie – rozpoczął jeleń, który przez wielu traktowany był jako król lasu – ich zieleń uspokajała nas i dawała poczucie bezpieczeństwa. Czy płaczące drzewo może dawać komuś poczucie bezpieczeństwa?
Po zgromadzonych przebiegł szmer szeptów i komentarzy. Oczywiście, że nie może! Nie dość, że życie w lesie jest trudniejsze niż niegdyś, to jeszcze drzewa przestają pełnić swoją funkcję! To nie do zaakceptowania.
– Co możemy z tym zrobić? – zapytał borsuk rzeczowo – czy ktoś wie, które to drzewo płacze?
Nikt nie wiedział. Należało się dowiedzieć. I zrobić z tym porządek.
– Ktoś musi porozmawiać z drzewami – mówił głośno rudy lis – drzewo ma przestać płakać bo to wytrąca nas z równowagi!
– Dzieci się boją – dodał ktoś – ten płacz jest nie do wytrzymania.
– A może zapytajmy je dlaczego tak płacze? – powiedział nieśmiało i bardzo cichutko mały szary zajączek, który mieszkał na skraju lasu. Jednak nikt go nie usłyszał.
Tymczasem drzewa piękne i wysokie, sięgające czubkami samego błękitnego nieba, doskonale wiedziały, które to drzewo płacze i dlaczego. To czarna topola płakała tak rzewnie. Zawsze była najbardziej wrażliwa z nich wszystkich. Nie bez powodu jej drewno jest tak miękkie i delikatne. Kiedy ma się tak delikatne wnętrze łatwo ulec zranieniu. Drzewa doskonale znały przyczynę jej płaczu. Tłumaczyły jak mogły, że płacz nic nie pomoże i że drzewa muszą żyć swoim życiem nawet jeśli dookoła dzieje się źle. Ale w głębi swoich drzewnych dusz one wszystkie też płakały. W ich lesie panowała niezgoda, zwierzęta występowały przeciwko sobie, nie chciały dzielić się zapasami. Skończyła się współpraca i wzajemna tolerancja. Ptaki ucichły i przestały śpiewać. To już nie był ten sam las. I kto to sprawił?
Kolejnego dnia delegacja zwierząt udała się do najstarszego drzewa w lesie. Drzewo miało bardzo gruby pień, jego potężne korzenie rozpościerały się dookoła jak pełzające po ziemi grube węże a w ich zagłębieniach leśne myszy urządziły sobie schronienie. Zwierzęta, które tu przybyły z pewnym respektem ale i ze śmiałością patrzyły na dostojne drzewo.
– Nie będziemy żyć w lesie, w którym codziennie słychać płacz drzewa – powiedział lis, który znalazł się na czele delegacji – poszukamy sobie innego lasu!
– Tak, właśnie – dołączyły chórem inne zwierzęta – nie czujemy się bezpiecznie ani dobrze w lesie, w którym drzewa płaczą!
– Nie taka jest rola drzew!
Stare drzewo słynęło z mądrości i rozwagi. Nigdy nie udzielało odpowiedzi bez uprzedniego dokładnego rozważenia pytania. I tym razem też tak było.
– A czy wiecie, dlaczego to drzewo płacze? – zapytało powoli i bardzo spokojnie najstarsze drzewo a jego niski głos zdawał się wydobywać spod ziemi – czy nie interesuje was dlaczego ktoś płacze? Albo … przez kogo?
Zwierzęta osłupiały. Prawdę powiedziawszy nie interesowała je przyczyna płaczu drzewa. Co to zresztą kogo interesuje dlaczego ktoś płacze? Niech się każdy troszczy o siebie – o to życiowa dewiza!
Przez chwilę trwała cisza po czym odezwało się stare drzewo:
– Lepiej rzeczywiście zacznijcie szukać sobie innego lasu. Nie zasługujecie na ten. Dawałyśmy wam schronienie, chłód i cień, ciepło, zieleń i błękit nieba. A wy jak się odwdzięczacie? Nie interesuje was, dlaczego drzewo, które zawsze jest spokojne i ciche nagle zaczęło płakać. Czy według was płacze się bez powodu?
– Wolelibyśmy zostać w lesie – zaczął borsuk, który też był w delegacji i zawsze był bardzo konkretny – tylko ten płacz…
– Spójrzcie na siebie – przerwało mu stare drzewo – zastanówcie się nad sobą. Przypomnijcie sobie czas, kiedy w lesie było słychać tylko szum liści i ptaki. Tylko wy możecie sprawić by płacz ustał. To proste. Wszystko zależy od was. Ale oczywiście możecie też wyprowadzić się z lasu…
I więcej stare drzewo już się nie odezwało. Ani jednym słowem. Bo nic już nie było do dodania.
Jeśli ktoś płacze i wiadomo z czyjego powodu, to co można dodać jeszcze? Przecież właściwie już wiadomo co zrobić, żeby przestał płakać. Wystarczy zmienić swoje postępowanie. To proste – moglibyśmy powtórzyć za starym drzewem.
Czy rzeczywiście?
Powiem Wam coś w sekrecie – nie wiem czy o tym wiecie: Doprowadzić do płaczu drzewo jest niezmiernie trudno. Sięgając czubkami błękitnego nieba i tylko od czasu do czasu zerkając z tej wysokości w dół, drzewa są naprawdę bardzo daleko od spraw mieszkańców leśnego runa. Jeśli tym razem było inaczej to oznacza, że sytuacja w tym lesie naprawdę była nieciekawa. Skoro dotknęła nawet piękne, dostojne drzewa.
Co było dalej? Nie mam pojęcia, chociaż mam nadzieję, że wszystko skończyło się dobrze. Ale jedno mogę powiedzieć na pewno: nie sztuką jest żyć obok siebie bez zawirowań i uśmiechać się do siebie, kiedy wszystko idzie dobrze. Sztuką jest być blisko i wspierać się, kiedy przychodzi ten gorszy czas. Nie bać się siebie nawzajem i nie zamykać przed sobą drzwi. I to dotyczy wszystkich i wszędzie. Bycie z innymi w trudnym czasie jest zawsze lepsze niż bycie w takim czasie samemu.
Drzewa nie są po to, żeby płakać nad losem mieszkańców tej Ziemi. Dobrze więc by było nie dawać im powodu do płaczu.
Myślicie, że bajki opowiadam??? Zgadza się :). Ale pamiętajcie, że wszystkie bajki mają swój początek w prawdziwym życiu.