Pewnego razu był sobie sklep. Nie taki zwyczajny – spożywczy czy meblowy. Nie był to też sklep z życzeniami – ten był w zupełnie innej bajce. Sklep, o którym tutaj mowa, był sklepem z… życiorysami. Twierdzicie, że nie ma takiego sklepu? Ten akurat był, z całą pewnością. Być może był to jedyny na całym świecie sklep z życiorysami, ale faktem było, że istniał.
W centralnej części sklepu wisiały na długich wieszakach najpiękniejsze życiorysy! Oczywiście najpiękniejsze z zewnątrz. Błyszczące, kolorowe, przyciągające wzrok. Przy tych wieszakach zawsze najwięcej było kupujących albo oglądających. Te życiorysy były bardzo drogie. Niektórzy zapożyczali się, żeby je nabyć.
W tylnej części sklepu stał wieszak z dużo tańszymi życiorysami. Nie były one tak piękne, jak tamte, ale niczego im nie brakowało. Własciciel sklepu bardzo dbał o jakość swoich towarów. Niektóre z nich były szare – niektórzy bardzo lubią szary kolor. Lubią chować się w nim przed światem. Inne były w różnych kolorach, ale nie krzykliwych tylko stonowanych. W kolorach takich jak leśna zieleń albo popołudniowe niebo. W kolorach bladego różu lub przygaszonej czerwieni. Niektóre były naprawdę ładne. Jednak były to zwyczajne życiorysy, o czym informował napis nad wieszakiem. Tymczasem nad wieszakami w centralnej części można było przeczytać opis: życiorysy sławnych, pięknych i bogatych.
Do sklepu przychodziło dużo klientów. Każdy chciał mieć jakiś dobry i piękny życiorys. W sklepie były duże przymierzalnie i można w nich było przymierzać wybrany “strój”. Oczywiście każdy chciał przymierzyć życiorys z tego najpiękniejszego wieszaka. Była taka możliwość. Pod warunkiem, że zajmie to maksymalnie piętnaście minut. Pewnie domyślacie się dlaczego. Mogłoby przecież się zdarzyć, że komuś zechce się dłużej postać przed lustrem i pomarzyć a przecież chętnych było wielu.
Można więc było przymierzać i ujrzeć siebie w lustrze w życiorysie miliardera lub pięknej, sławnej aktorki. Te życiorysy były naprawdę dobrze skrojone – każdemu było w nich dobrze, bez względu na figurę, wzrost czy inne rzeczy. Jednak kiedy kupuje się ubranie – lub życiorys – ważne jest także, aby dobrze się w tym czuć.
Ludzie to tylko ludzie. Bywa, że stroimy się w rzeczy, które nas uwierają po to tylko, żeby zrobić wrażenie. Bywało więc, że ktoś wcale nie czuł się komfortowo w jakimś życiorysie za to wyglądał w nim pięknie! I to wystarczyło, żeby wydał na niego fortunę.
Kiedy kupuje się ubranie to dopiero podczas codziennego używania ujawnia się czy było warto. Czy jest wygodne, czy szybko się brudzi, czy czujemy się w nim… sobą. Czuć się sobą – co to oznacza? To coś trudno uchwytnego, ale sądzę, że wiecie, co mam na myśli.
Z życiorysami jest dokładnie tak samo. Nie wystarczy piętnaście minut, żeby być pewnym, że jest dla nas odpowiedni. To jest trochę jak loteria. Ubranie można kupić następne i następne i w końcu nauczyć się dobierać takie fasony i kolory, żeby nie popełniać błędów. A co z życiorysami?
W sklepie z życiorysami także można było kupić ich kilka, jeśli kogoś było na to stać. Można było też po jakimś czasie przyjść po kolejny, jeśli poprzedni zakup był nietrafiony. Jednak długość życia człowieka pozostawała taka sama. Można w życiu mieć nawet sto sukienek i zdążyć wszystkie ponosić. Z życiorysami jest trochę trudniej. Czasu na nie jakby trochę mniej.
Dygresja: czy można w ciągu jednego życia mieć kilka życiorysów? Teoretycznie tak. Praktycznie jednak nie bardzo. Bo życiorys jest zazwyczaj jak swego rodzaju konstrukcja, kreacja lub nawet – pozostając w klimacie przemysłu odzieżowego – tkanina, która powstaje z kolejnych połączonych elementów, wynikających z siebie nawzajem. No, ale tu nie miało być o technologii. Nie wszystkich to interesuje. Tylko o czymś zupełnie innym. Najważniejszy jest gotowy produkt i jego działanie.
Sklep cieszył się dużym powodzeniem, klientów było sporo a sklepikarz zarabiał całkiem przyzwoite pieniądze. Sprzedawał właściwie tylko te najdroższe życiorysy. Natomiast te z wieszaka z tyłu sklepu często wisiały tam miesiącami. W końcu sklepikarz oddawał je do tak zwanego outletu a ostatecznie trafiały do ludzi, którzy w ogóle nie mieli pieniędzy na kupienie sobie życiorysu. Zadowalali się tym, co im dano.
Pewnego razu w sklepie pojawił się bardzo dziwny klient. Dlaczego dziwny? Dlatego, że po wejściu rozejrzał się nieśmiało, nawet nie spojrzał na wieszaki w centrum sklepu i od razu skierował się do wieszaka, nad którym napisano: zwyczajne życiorysy. Podszedł do niego i ze spokojem zaczął przeglądać wiszące tam “stroje”. Co jakiś czas zdejmował któryś, oglądał uważnie, przykładał do siebie i mruczał coś pod nosem. Właściciel sklepu z zainteresowaniem przyglądał się klientowi i w końcu podszedł do niego.
– Szuka pan czegoś w dobrej cenie? – zagadnął.
– Cena nie ma dla mnie znaczenia – odparł klient.
– W takim razie – w sprzedawcy odezwała się żyłka handlowca – zapraszam do wieszaków w centralnej części sklepu. Tam jest towar z najwyższej półki. Same najlepsze życiorysy!
Klient z roztargnieniem spojrzał w stronę wieszaków z życiorysami sławnych, pięknych i bogatych.
– Dlaczego nazywa je pan najlepszymi? – zapytał z zaciekawieniem – co w nich jest takiego wyjątkowego?
Sprzedawca zdumiał się, ale odpowiedział ze spokojem:
– To życiorysy sławnych, pięknych i bogatych. Każdy chciałby mieć taki życiorys!
– Ja nie – odpowiedział krótko klient – te tutaj są bardzo dobre. Coś z tego wybiorę.
Sprzedawca mógł oczywiście zostawić już ten temat – w końcu klient nasz pan i ma prawo do swoich gustów. Jednak z jednej strony – na drogich życiorysach zarabiał więcej, a z drugiej – po prostu pierwszy raz spotkał się z takim klientem. Nie dawało mu to spokoju.
– Wie pan – zaczął konspiracyjnie, nachylając się do klienta – te życiorysy są… jakby to panu powiedzieć… pełne niedoskonałości. Pełne… życiowych trudności. Wie pan, co mam na myśli? Nie jestem pewien czy będzie panu w takim wygodnie. Przy wyborze należy pamiętać o tym, że to jednak nie jest strój na jednorazowe wyjście. Trzeba nosić go codziennie aż zaczyna przylegać do człowieka i już… już nie ma odwrotu.
– Nie rozumiem – odparł klient – przecież to towar w pana sklepie. Sprzedaje go pan. Czy jest wadliwy?
– Ależ nie! – obruszył się sprzedawca – nie ma żadnych wad! Jest po prostu… jest po prostu niższej jakości – zakończył sprzedawca i westchnął ciężko.
Klient ze skupieniem przyglądał się właśnie jednemu z życiorysów i nawet nie oderwał od niego wzroku. Odezwał się jednak i rzekł:
– Nie wiem co pan ma na myśli mówiąc o jakości. Metki wskazują na całkiem niezły skład. A co do trudności… przecież to można dopasować a nawet trochę przerobić. Znam się na tym. Bardzo często coś przerabiam, dopasowuję do siebie. To nie jest trudne. Wymaga tylko trochę pracy.
Sprzedawca nie bardzo rozumiał o czym mówił klient. Zaczął więc niepewnie:
– Ale w tych droższych nic nie trzeba przerabiać! Są idealne i leżą zawsze doskonale. Pasują każdemu.
Musiał zareagować. Jeśli w jego sklepie zjawi się więcej takich klientów to jego finanse ulegną zmianie. Owszem zawsze miał w sprzedaży tańsze życiorysy, ale nikt się nimi nigdy nie interesował. Dzięki temu zarabiał więcej. I wszyscy byli zadowoleni.
– Jest pan pewien? – zapytał klient – jest pan pewien, że pasują każdemu? Bo mi się wydaje, że nie ma takiej rzeczy na świecie, która pasowałaby każdemu. To przecież niemożliwe. I myślę też, że ludzie kupują je chociaż wcale nie czują się w nich komfortowo. Chcą robić wrażenie na innych – bo pierwsze wrażenie rzeczywiście jest doskonałe. Jednak tak naprawdę nie ma takiego życiorysu, w którym byłoby nam wygodnie zawsze i wszędzie. Jestem o tym przekonany. Jedyne, co możemy zrobić, to ulepszać nasz życiorys przez całe życie. I robić to samodzielnie. Bo nikt nie jest w stanie zrobić tego za nas. Nawet gdyby ktoś uszył nam życiorys na miarę, to nigdy nie wiadomo jak nam w nim będzie na co dzień – w codziennym ruchu i rytmie życia.
– Bzdury! – zdenerwował się sprzedawca – życiorysy z wieszaków w centralnej części sklepu są doskonałe! Wszyscy chcą je kupić. Niektórzy się zapożyczają, żeby je mieć. Jak pan myśli, dlaczego? Bo chcą cieszyć się życiem, czuć zawsze radość życia i zadowolenie. A to jest możliwe tylko, kiedy ma się taki życiorys. Oczywiście, nie przeczę, wśród tańszych życiorysów też są takie, które mają w sobie jakąś tam radość i zadowolenie. Ale to bardzo rzadkie sztuki.
– Radość życia? – tym razem klient oderwał wzrok od wieszaka i spojrzał na sprzedawcę – zadowolenie z życia? Pan uważa, że to zależy od tego, jaki się ma życiorys? Naprawdę? Najmocniej pana przepraszam, ale to dopiero bzdura! – klient uśmiechnął się a potem zdjął z wieszaka ze zwykłymi życiorysami życiorys w kolorze trawiastej zieleni i podszedł z nim do kasy.
– Ten poproszę – uśmiechnął się raz jeszcze – ten będzie w sam raz.
Po tym zdarzeniu sprzedawca nie mógł zasnąć w nocy. Nie dawało mu to spokoju. Ten klient nie mógł mieć racji. Tylko życiorys decyduje o tym, jak się czujemy w życiu. Własne przeróbki? Co za głupoty. Kto by się tym zajmował. Kiedy ma się życiorys z wyższej półki nie potrzeba żadnych przeróbek. I pasuje każdemu, bez wyjątku!
Zwykłymi życiorysami mogą zadowolić się tylko ci, których nie stać na nic innego!
Ponieważ jednak wciąż o tym rozmyślał i nie mógł przez to spać, postanowił to sprawdzić i udowodnić. Był dociekliwy i nie zamierzał tego tak zostawić. Kilka dni nad tym myślał, aż wymyślił. Napisał kilka słów na kartce wielkimi literami i zawiesił kartkę przed sklepem:
“Ogłaszam konkurs!
Kupiliście życiorys w moim sklepie? Znaleźliście go na wieszaku z najlepszymi życiorysami?
Czujecie się w nim komfortowo zawsze i wszędzie?
Nigdy nie opuszcza Was radość życia i zadowolenie?
Zapewne odpowiedź brzmi: tak!
Trzy pierwsze osoby, które zgłoszą się do mnie i potwierdzą te słowa, będą mogły wybrać sobie dowolny życiorys z najlepszego wieszaka i otrzymać go bezpłatnie! Dla siebie lub dla kogoś bliskiego!
Nie czekajcie – nagrody są tylko dla trzech pierwszych osób!”
Zadowolony z siebie sprzedawca spojrzał raz jeszcze z uznaniem na swoje ogłoszenie i zaczął porządkować sklep. Spodziewał się, że zgłosi się wiele osób potrzebne więc będzie miejsce. Już cieszył się na to, bo wtedy w sklepie będzie jeszcze większy ruch i na pewno wiele osób coś kupi.
Minął dzień a potem drugi. Do sklepu jak zawsze przychodzili kupujący i dużo takich osób, które tylko oglądały towar. Wszyscy z zainteresowaniem przyglądali się kartce wiszącej przed sklepem. Przyglądali się jej też przechodnie. Czytali, kiwali głowami i odchodzili. Wkrótce wieść o konkursie rozniosła się po całej okolicy. Jednak dni mijały a nikt się nie zgłaszał. Nie zgłosiła się ani jedna osoba. Dziwne prawda?
Minęło wiele dni i w końcu kartkę wiszącą przed sklepem porwał wiatr. Do sklepu codziennie przychodzili klienci i wciąż kupowali życiorysy. Oczywiście te najdroższe i najwspanialsze. Bo przecież każdy chciałby mieć właśnie taki. Taki życiorys to przecież gwarancja nieustającej radości życia i zadowolenia. Każdy to wie. Mimo, że nie ma na to dowodu. To się jednak rozumie samo przez się
Co tam mówicie? Że to nie od życiorysu zależy? A od czego niby?! Przecież tego nie da się “zrobić” samemu! Na pewno nie! Czy może jednak tak?
Jeśli tak, to nie mówcie o tym właścicielowi sklepu z życiorysami. On i tak od jakiegoś czasu siedzi taki smutny i zamyślony. I wciąż spogląda na stojący z tyłu sklepu wieszak ze zwykłymi życiorysami. Zastanawia się czy nie przestawić go bliżej i nie podnieść cen. W końcu to całkiem dobre życiorysy. Zupełnie nic im nie brakuje. Bo przecież od zawsze dbał o najwyższą jakość towaru w swoim sklepie. A jeśli rację miał ten dziwny klient to może w ogóle powiesić wszystkie życiorysy razem, na jednym wieszaku i dać im jedną cenę? Wymieszać te najpiękniejsze z tymi zwyczajnymi i zdjąć informacje nad wieszakami? Może to miałoby sens? Może tak naprawdę… wcale nie ma między nimi jakiejś dużej różnicy?
Sprzedaż to nie jest łatwa sztuka. Każdy sprzedawca Wam to powie i ja też wiem o tym naprawdę sporo :). I jeszcze jedno Wam powiem, o czym warto pamiętać: Sprzedający nie ponosi odpowiedzialności za sposób “użycia” zakupionego produktu. W przypadku życiorysów także albo wręcz przede wszystkim!