Pajacyk z piernika sypiał ostatnio nie za wiele. W nocy budziły go koszmary – takie, w których jego lukrowe ubranko kurczyło się, a on wraz z nim. Jego ręce i nogi malały i malały i wyglądało na to, że zaraz całkiem znikną, ale w tym momencie budził się przerażony. Potem już do świtu przewracał się z boku na bok i z jednej strony wściekał się, że nie może zasnąć, a z drugiej – nie chciał, żeby sen powrócił. Rano budził się więc trochę nieprzytomny i zanim nie łyknął kawy pistacjowej, wszystko wypadało mu z rąk. Kawa pistacjowa zawsze stawiała go na nogi. Nie dość, że smakowała i pachniała niesamowicie, to jeszcze miała jakąś tajemną moc, która dodawała sił pajacykowi z piernika. To było bardzo przydatne teraz, kiedy sypiał tak kiepsko. A przecież najlepiej byłoby zacząć od przyczyny tego wszystkiego. Bo samą pistacjową kawą wszystkiego się nie naprawi. Źle działo się ostatnio w piernikowym świecie. Nawet teraz, kiedy za oknem pojawił się pierwszy śnieg, a wraz z nim gorący sezon u pajacyków z piernika. Kiedyś to był najlepszy okres w ich świecie. Dużo śmiechu, zabawy, dużo pracy, która przynosiła wszystkim tyle radości, że nikt nie czuł się zmęczony hociaż pracy było zawsze bardzo dużo. Kiedy wszyscy pracują ramię w ramię i pomagają sobie, wtedy czas nawet przy wykonywaniu najtrudniejszych zadań leci szybko i nikt nie czuje frustracji czy złości. Teraz jednak było inaczej. A zaczęło się od momentu, kiedy część pajacyków postanowiła dokonać przewrotu. Nie podobała im się tradycja, której tak bardzo się tutaj trzymano. Chciały koniecznie udowodnić wszystkim, że to nie jest dobre, kiedy co roku o tej samej porze wykonuje się te same czynności w tym samym celu.
– Skończmy z tym! – krzyczał największy z nich – to przecież niewola! Każdy powinien robić tylko to, na co ma ochotę, a nie to, co wszyscy!
– Właśnie – powtarzali za nim jego zwolennicy – to już nudne. Czas na zmiany.
Wtedy odzywały się pajacyki, dla których tradycja była ważna. Były oburzone słowami kolegów, ale wcale tego nie okazywały.
– Tradycja jest ważna – mówiły spokojnie – tradycja spaja, łączy, daje poczucie bezpieczeństwa.
– Bezpieczeństwa? – przedrzeźniały ich pajacyki będące przeciwnikami tradycji – chyba nudy i stagnacji!
Kłótnie zdarzały się coraz częściej i w dodatku zbuntowani członkowie wspólnoty odmawiali brania udziału w realizowaniu wspólnych zadań. Brakowało więc rąk do pracy i wszędzie pojawiał się chaos.
Udział wszystkich piernikowych pajacyków w przygotowaniach do wielkiego dorocznego święta był kluczowy. To święto wymyślono niegdyś właśnie po to, żeby chociaż na chwilę milkły kłótnie i spory. Żeby chociaż raz w roku wszyscy czuli się choćby przez jedną minutę tak uroczyście, jak to tylko możliwe. W czasie tego święta cały świat oddychał równym, spokojnym oddechem. A czas zatrzymywał się na chwilę i obejmował miękko wszystkich, dając oparcie i poczucie stabilności. Dla tej chwili warto było poświęcić nawet miesiąc na przygotowania i odłożyć na bok swoje osobiste trudne emocje, ale i zachcianki. Czy to tak wiele – poświęcić jeden dzień w ciągu długiego roku na to, żeby stać się puzzlem w doskonałym obrazie pewnej wspólnoty, która mogłaby stanowić najlepszą opokę, gdyby każdy nie myślał tylko i wyłącznie o sobie?
Tego dnia pajacyk z piernika wstał jak zwykle zupełnie niewyspany i właśnie rozglądał się za filiżanką kawy pistacjowej. Nagle tuż obok pojawił się największy z pajacyków przeciwnych tradycji i spojrzał na niego drwiąco.
– Tradycja to nasza słabość – syknął – kiedy w końcu to zrozumiesz?
– A co proponujesz w zamian? – zapytał pajacyk z piernika, który nagle przypomniał sobie swój sen o tym, jak kurczy się i znika.
– W zamian? – prychnął ten większy – po prostu: każdy powinien żyć tak, jak chce. A każdy chciałby zupełnie inaczej, po swojemu. Tego się nie da pogodzić.
– Ale to tylko jeden dzień w roku – odpowiedział pajacyk z piernika, ale jednocześnie pomyślał, że fajnie by było, gdyby takich dni było więcej. Bardzo lubił ten czas.
– To o jeden dzień za dużo! – wykrzyknął jego rozmówca – nie rozumiesz, że jednostka jest ważniejsza od grupy? Czas wreszcie to zaakceptować!
– Ale jak może sobie poradzić jednostka bez grupy? – zapytał pajacyk z piernika, ale nikt go nie słuchał. Duży pajacyk oddalił się już, ignorując go zupełnie.
Pajacyk z piernika wcale nie zamierzał wdawać się w dyskusje o tym, kto ma rację i co jest lepsze dla wszystkich, a co dla każdego z osobna. Chodziło mu tylko o to, żeby chociaż raz w roku przez chwilę wszyscy byli razem. Czy to naprawdę tak dużo? Tymczasem czas mijał i termin dorocznego święta zbliżał się coraz szybciej. A w pajacykowie prace prawie nie posuwały się naprzód. W tym roku wszystko szło naprawdę źle i niektórych bardzo to martwiło.
Jak myślicie, co jest ważniejsze? Żyć po swojemu i robić zawsze tylko to, co się chce? Czy mieć na uwadze to, co myślą i czują inni? Ech, co to w ogóle za pytania! Przecież można żyć po swojemu, a jednocześnie mieć na uwadze to, co myślą inni. Można? Są tacy, którzy nawet jeśli na każdy temat mają swoje zdanie i chcą żyć zgodnie ze swoimi zasadami, szanują jednocześnie zdanie innych, nawet jeśli jest zupełnie odmienne. To bardzo trudne, dlatego bardzo mało jest takich ludzi na świecie, a nawet takich pajacyków z piernika. Są tacy, którzy lubią być częścią większej wspólnoty i niemal we wszystkim naśladują w swoim życiu innych. To daje im swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa. Ich na razie zostawmy. Są też tacy, którzy czują się z jakiegoś powodu lepsi, ważniejsi i mądrzejsi od innych. I to byłoby w porządku – to musi być nawet fajne uczucie. Gorzej jednak, kiedy oprócz tego bardzo im przeszkadza to, że nie wszyscy chcą żyć tak, jak oni.
Ale zostawmy te dywagacje. Już za kilka dni miało rozpocząć się wielkie doroczne święto w pajacykowie, a tymczasem wciąż nie udawało się zapanować nad chaosem. Pajacyki podzieliły się na dwie grupy. Jedna grupa robiła wszystko, co w ich mocy, żeby doroczne święto odbyło się bez kłopotów i było jak zawsze smaczne, pachnące i wypełnione spokojem. Druga grupa postanowiła nie brać udziału w przygotowaniach. W tej grupie każdy zamierzał czas świąteczny spędzić po swojemu i na pewno nie zgodnie z tradycją. Niektórzy planowali nawet podróż w tym czasie, a niektórzy w ogóle nie zamierzali świętować. Nie chcieli być jednym z puzzli jednej układanki. Czuli, że do niej nie pasują.
Pajacyk z piernika nadal sypiał kiepsko. Koszmarny sen pojawiał się każdej nocy i pajacyk do świtu nie mógł zmrużyć oka. Bał się, że któregoś dnia zniknie całkiem w tym śnie i potem już się więcej nie obudzi. A tego bardzo by nie chciał bo lubił wstawać rano i czuć codziennie tę samą ciekawość, co takiego przyniesie nowy dzień. Na szczęście z pomocą aromatycznej kawy pistacjowej codziennie rano od nowa wzmacniał swoje siły. Wracał mu dobry humor i ciekawość świata. Dzięki temu dodawał też siły tym, którzy brali udział w przygotowaniach do dorocznego święta. I dzięki temu też wcale nie złościł się na tych, którzy odmówili pomocy i postanowili spędzić święta w tym roku zupełnie inaczej. A dlaczego nie? Dlaczego zmuszać kogoś do czegoś, czego nie chce? Czy to może komuś w czymś pomóc? Czy to w ogóle jest możliwe?
Czy w życiu ważniejsza jest tradycja czy też wprowadzanie zupełnie nowych zwyczajów – to nie jest temat na tę historię. Nadszedł dzień wielkiego dorocznego święta. Świat wyrównał oddech. Piernikowe pajacyki świętowały. Oczywiście tylko te, które miały na to ochotę. Pozostałe spędzały ten czas tak, jak podpowiadała im ich fantazja. Niektóre może w ogóle nie świętowały bo zupełnie nie lubiły żadnych takich świąt. Czy jest w tym coś złego?
Po głównych uroczystościach pajacyk z piernika wybrał się na spacer. Rano tego dnia spadł świeży śnieg i teraz wszystko bieliło się pięknie i skrzyło w światłach latarni. Spacer w taką pogodę to spełnienie marzeń. Spokojne myśli płynęły w jego głowie bez pośpiechu jak chmury na niebie, czuł pełne odprężenie i spowolnienie czasu. Tak powinno się świętować, czyż nie?
– Hej – usłyszał nagle – czy to dobry czas na pistacjową kawę?
Duży pajacyk, który był przeciwnikiem tradycji i niedawno jeszcze złościł się z tego powodu na pajacyka z piernika, stał przed nim z kubkiem kawy w ręku.
– Myślę, że to najlepszy czas na taką kawę – odparł pajacyk z piernika.
– A co powiesz na towarzystwo kogoś, kto myśli zupełnie inaczej niż ty i wcale nie lubi świętować? – zapytał duży pajacyk.
– To może być najlepsze towarzystwo na dzisiejszy wieczór – odparł pajacyk z piernika.
Wędrowali przed siebie dyskutując o życiu. Nie o tradycji lub jej braku, ale tak ogólnie. Ciekawie jest dowiedzieć się, jak widzi świat ktoś, kto żyje obok nas. Można się wiele przy tym nauczyć, jeśli tylko się chce. I można dojść do wniosku, że trudno jest stwierdzić jednoznacznie, co dla kogo jest dobre, a co nie i kto ma na pewno rację.
Tej nocy pajacyk z piernika spał mocno do samego rana. Jego koszmar nie pojawił się, a rano wstał pełen nowych sił i pozytywnej energii. Jedząc śniadanie rozmyślał o tym, że poprzedni dzień przyniósł mu coś więcej niż doroczne wielkie święto. I kto wie, czy nie coś jeszcze lepszego. Czy byłoby tak gdyby wszyscy zawsze się ze sobą zgadzali i robili zawsze tak samo? Czy to nie dowód na to, że niektóre rzeczy naprawdę trudno jest odrzucić jako złe i niepotrzebne bo często wynika z nich coś dobrego?
Zdradzę wam teraz pewną tajemnicę. Chociaż być może zawsze o tym wiedzieliście. W świecie piernikowych pajacyków tak naprawdę nie ma kłótni i sporów, które nie kończyłyby się dobrze. Nawet jeśli każdy z pajacyków ma swoje własne zdanie to i tak w końcu wszystkim żyje się razem dobrze w pajacykowym świecie. Zupełnie inaczej niż w świecie ludzi. Może dlatego zapach świeżo upieczonych pierników tak bardzo poprawia nam nastrój? A kiedy lukrowymi pisakami stroimy je w kolorowe wzory świat na chwilę zdaje się odzyskiwać spokojny i równy oddech, a czas zatrzymuje się i obejmuje nas miękko dając oparcie i poczucie stabilności. Tak bardzo nam potrzebne. Nie tylko dzisiaj, ale zawsze.