Pewnego razu był sobie człowiek
Który się nigdy nie nudził
Zawsze miał w głowie jakąś ideę
Z nowym pomysłem się budził
Wstawał gotowy by w życie wdrażać
Kolejne koncepcje swoje
Zajęć miał tyle, że by starczyło
Na ludzi dwoje lub troje
Czas mu upływał szybko i dobrze
I zawsze niezmiernie miło
Problem z zajęciem? Nudy na pudy?
To go nie dotyczyło!
Skąd brał pomysły? Skąd w jego głowie
Zawsze idei tysiące?
Ot, tak – po prostu – się pojawiały
Jak rano na niebie słońce!
Nigdy specjalnie tym się nie trudził
By wpaść na coś specjalnego
A jednak wciąż miał nowe pomysły
Po prostu – miał głowę do tego!
Nuda to proste i krótkie słowo
A tyle w sobie zawiera
W dodatku mimo, że takie krótkie
To jednak w plecy uwiera
Lecz nasz bohater brał je za rogi
Żeby ją zdystansować
I nuda nigdy mu nie dokuczała
Mógł się czym innym zajmować