– Smutno mi – powiedział Sebek, grzebiąc patykiem w piasku – nie mam ochoty na zabawę.
Julek spojrzał na kolegę z zaciekawieniem.
– A dlaczego jest ci smutno? – zapytał.
– Nie wiem dokładnie, po prostu. Smutno mi. Tak się czuję, jakby mnie coś w środku ściskało. I to jest ciężkie bardzo.
– O… To nie dobrze. Faktycznie. Nikt by nie chciał tak się czuć. Ale znam to uczucie. Mi też czasami jest smutno.
– Naprawdę? – zapytał Sebek zdziwiony – chyba nigdy nie widziałem cię smutnego.
– To nie zawsze widać – odparł Julek – czasami jest się bardzo smutnym, ale głęboko w środku. Na zewnątrz nic nie widać.
– U niektórych widać bardzo wyraźnie – westchnął Sebek – ostatnio Ala była bardzo smutna i nawet trochę płakała.
– Tak – zgodził się Julek – kiedy Ala jest smutna to od razu płacze, a kiedy jest wesoła – śmieje się bardzo głośno. Od razu się wie w jakim jest nastroju. Ja tak nie mam. Często śmieję się i bawię, a w środku jest mi smutno.
– Potrafisz tak? – zaciekawił się Sebek – ja bym nie umiał. Kiedy jest mi smutno nie mam ochoty na zabawę i śmiech. Nawet jeść mi się wtedy nie chce.
– Każdy ma trochę inaczej chyba – Julek podrapał się po głowie – i nikt nie powinien się do niczego zmuszać: ty do zabawy, kiedy jest ci smutno, a ja do płaczu, kiedy wolę się śmiać mimo, że mi smutno.
– Myślisz, że smutek u każdego jest inny? – zastanawiał się Julek.
– Myślę, że jest zawsze i wszędzie taki sam. Smutek to smutek i koniec. Ale to tak jak z bólem trochę – jeden przewróci się i zwija z bólu i może nawet krzyczy. A drugi tylko syknie ze złości i podnosi się po upadku.
– Chciałbym tak – powiedział cicho Sebek – ja raczej bym krzyczał i płakał. Ty pewnie nie.
– Ale to nie oznacza, że mnie boli mniej – odparł Julek – chociaż dokładnie to nie wiem co to oznacza. Jak się ktoś skaleczy to ranę trzeba zawsze opatrzyć – czy ktoś głośno zawodzi czy też cierpliwie znosi ból. Tak samo jest ze smutkiem. Trzeba się nim zająć nawet wtedy, kiedy go nie widać, ale się wie, że jest.
Sebek jeszcze chwilę bawił się patykiem, a Julek zaczął układać wieżę z kamyków.
– Jak nie masz ochoty – powiedział Julek – to nie musimy się dzisiaj bawić. Możemy tu posiedzieć chwilę razem i już.
– A wiesz… – zaczął Sebek – trochę już mi przeszło. Jeszcze nie całkiem, ale już czuję się trochę lepiej. Mogę ci pomóc z tą wieżą z kamyków.
– Super! Tylko wiesz, to nie będzie łatwe, ona będzie się przewracać i trzeba będzie ją budować od nowa…
– Nie szkodzi. Spróbujmy – powiedział Sebek do przyjaciela – może razem damy radę.