– Dlaczego nie używasz wszystkich kolorów malując obrazek? – Max przyglądał się jak Nin z zapałem koloruje słońce w jaskrawym żółtym kolorze na obrazku pełnym żywych barw.
– Używam wszystkich – odpowiedziała Nin, nie odrywając się ani na moment od swojej pracy.
– Nieprawda – powiedział Max – są tu tylko jasne albo żywe barwy. Brakuje ciemnych.
Nin podniosła głowę znad kartki. Wpatrywała się przez chwilę w brata ze zdumieniem. Nie rozumiała o co może mu chodzić.
– Są wszystkie – powiedziała w końcu z uporem w głosie. – Sam popatrz: zielony, niebieski, pomarańczowy i żółty. Jest też różowy …
– I to w kilku odcieniach! – Max zaśmiał się głośno.
– Właśnie – kontynuowała Nin – żadnego nie brakuje.
– Brakuje szarości. I ciemnego brązu i czerni… – powiedział Max.
– Ależ Max! – zawołała Nin – mam narysować szary świat? Albo czarne niebo? To byłby bardzo brzydki obrazek!
– Dlaczego? – zdziwił się Max – przecież wokół nas na co dzień są te wszystkie barwy.
– Ale nikt ich nie lubi – odparła stanowczo Nin – absolutnie nikt!
– Ja lubię – powiedział Max – wszystkie kolory są ważne. Nie można udawać, że niektóre nie istnieją.
– Ale świat byłby bez nich ładniejszy – odpowiedziała Nin – i nie byłoby na nim smutku.
Max spojrzał na siostrę z zaciekawieniem. Taka mała, a już tyle wie o świecie.
– To niemożliwe, żeby na świecie nie było smutku – odpowiedział – bo ludzi smucą różne rzeczy. Niektórych bardzo złe, a innych takie, które wcale smutne nie są.
Niektórych smuci deszcz, a jest on bardzo potrzebny. Innych smuci palące słońce, bo powoduje suszę. A przecież słońce jest jasne i piękne i cieszy tak wiele osób!
– Są jednak rzeczy, które smucą wszystkich – Nin odłożyła farbki i zmarszczyła czoło – i one są w czarnym kolorze, jak czarne chmury i ciemna noc.
– A co złego jest w nocy? – zapytał Max – popatrz!
Max wziął kartkę i pomalował ją całą czarną farbą. Farba lśniła w świetle lampy. Nina patrzyła na kartkę z dezaprobatą. Kiedy jednak kartka wyschła Max najpierw namalował mnóstwo małych złocistych gwiazdek. Potem namalował wielki okrągły srebrny księżyc. Na koniec sięgnął po kolorowe farbki i na czarnym tle kartki namalował mnóstwo niewielkich kolorowych domków, których małe okienka świeciły w ciemności ciepłym światłem. Na obrazku zaroiło się od ciepłych barw, które pięknie odbijały się na tle ciemnej nocy.
– Ładnie – szepnęła Nina.
– Prawda? – Max był wyraźnie zadowolony ze swojej pracy – gdyby nie czerń w tle kolory nie wydawały by się tak żywe, a gwiazdy takie złociste. Bez smutku nasze życie być może byłoby beztroskie, ale nasze uczucia nie byłyby tak żywe, tak gorące, tak znaczące!
Nin pokiwała w zamyśleniu głową. Była jeszcze mała, ale chyba doskonałe rozumiała, co Max miał na myśli. No i przecież w pudełku z farbami nie byłoby czarnej gdyby nie była do czegoś potrzebna. Nawet jeśli nie była zbyt ładna….