Pewnego razu był sobie mały kotek. Był cały szary i mieszkał pod schodami starego domu. Mieszkał pod schodami domu, który stał tuż przy torach kolejowych. I chociaż te tory również były już całkiem stare to wciąż jeździło po nich mnóstwo pociągów. W jedną i drugą stronę.
Mieszkańcy domu przez lata przyzwyczaili się do hałasu jaki towarzyszył im na co dzień. Za to mały kotek nadstawiał małe uszka kiedy tylko słyszał znajomy stukot kół. Bo bardzo lubił ten dźwięk. A odkąd któregoś dnia odważył się wyjść spod schodów i podejść pod same tory, teraz już zawsze chodził przywitać każdy z przejeżdżających składów.
Świat małego kotka kręcił się wokół przejeżdżających pociągów. Wiedział dokładnie o jakiej porze jaki pociąg będzie przejeżdżał obok starego domu. Czy to będzie pociąg osobowy czy towarowy. Jak będą wyglądały wagony i lokomotywa. Wszystko to fascynowało go bardziej niż cokolwiek na świecie.
Zastanawiał się co wprawia te wielkie pojazdy w ruch. Jaka siła sprawia, że pędzą. I kto za tym stoi…
Pewnego razu starszy kot, który mieszkał w pobliżu podszedł do niego.
– Lubisz pociągi mały? Ciągle się na nie gapisz – odezwał się kot.
– Co sprawia, że tak pędzą? Że jadą w jedną i drugą stronę? – zapytał mały kotek.
– Tak zostały wymyślone, napędza je energia i gnają – odpowiedział kot.
– Ale czy coś lub ktoś panuje nam tym? – dopytywał kotek.
– Nie martw się, ktoś czuwa nad rozkładem jazdy – zaśmiał się kot – no i w środku jest maszynista. On prowadzi pociąg.
Mały kotek aż zmrużył oczy z wrażenia. Cóż to za czarodziej ten maszynista??? Jak wygląda? Jaką musi mieć moc?
Mały kotek wypatrywał pociągów każdego dnia. I odtąd miał już tylko jedno marzenie – być maszynistą w pociągu. Marzenie nie do spełnienia dla małego kotka. Ale nikt nikomu nie może zabronić mieć marzenia. Nawet takie, które nigdy się nie spełnią. Bo właściwie… kto wie co się może zdarzyć.
Pewnego dnia kiedy kotek spacerował po okolicy, starsze koty zaczepiły go:
– Dlaczego nie bawisz się z nami?
– Co tam knujesz pod tymi schodami?
– Dlaczego wciąż kręcisz się przy torach?
Kotek nie miał ochoty rozmawiać z nimi.
– On woli pociągi niż inne koty – prychnął w końcu jeden z kotów – chodźmy stąd lepiej.
I koty poszły sobie. Został tylko jeden. Właściwie była to kotka.
– Naprawdę tak bardzo lubisz pociągi? – zapytała. Mały kotek przytaknął przyglądając się jej nieufnie.
– To nietypowe zainteresowanie dla kota – kotka z zainteresowaniem przypatrywała się małemu kotkowi.
– Chciałbym… – zaczął kotek niepewnie – chciałbym być maszynistą.
Kotka zaczęła się śmiać. Ale szybko przestała. Kotek mówił zdaje się całkiem poważnie.
To była dobra kotka.
Popatrzyła na niego uważnie i w końcu powiedziała:
– Chodź ze mną, coś ci pokażę. No, nie bój się. Nie pożałujesz.
Wędrowali wąską uliczką, a potem jeszcze jedną. W końcu doszli na miejsce. Mały kotek stanął i patrzył oczarowany. Byli na stacji kolejowej. Niezbyt dużej ale na torach stały aktualnie trzy pociągi. Na peronie stał pan w eleganckim ciemnym ubraniu i wszystkim dyrygował.
– To zawiadowca stacji – szepnęła kotka – a tam, widzisz tego pana który wygląda przez okno lokomotywy? To maszynista.
Kotek stał i patrzył i czuł się jak we śnie.
Odtąd codziennie przybiegał na stację. Stawał w cieniu budynku stacji i obserwował. Obserwował pociągi, obserwował zawiadowcę stacji i przede wszystkim – maszynistów. Którzy machając wesoło do zawiadowcy wprawiali w ruch koło za kołem aż pociąg z ciężkim sapnięciem ruszał przed siebie a potem już lekko toczył się po torach, hen daleko…
Marzenia są wspaniałe. Potrafią przenieść nas w zupełnie inny wymiar. Dodają skrzydeł i ubarwiają rzeczywistość. I wcale nie muszą się spełniać. Wystarczy, że są. Piękne marzenia to taki masaż dla duszy.
A jeśli się spełnią… to kolejny dowód na to, że życie potrafi być naprawdę piękne.
Pewnego dnia kiedy kotek jak zwykle obserwował co dzieje się na torach i na stacji, nagle usłyszał tuż nad sobą czyjś głos :
– Cześć mały. Znowu tu jesteś. Musisz bardzo lubić pociągi.
Kotek zaskoczony podniósł głowę do góry. Zobaczył nad sobą uśmiechniętą twarz zawiadowcy stacji.
– Chyba zasłużyłeś na jakiś prezent.
I zawiadowca podniósł delikatnie małego kotka. I poniósł go prosto do pociągu, który właśnie szykował się do odjazdu z pierwszego peronu. Minął ostatni wagon, przedostatni i wszystkie inne aż dotarli do lokomotywy. Tam zawiadowca podniósł kotka do góry tak, że znalazł się na wysokości okna, z którego wychyliła się głowa maszynisty.
– Masz dzisiaj pomocnika – powiedział ze śmiechem zawiadowca i podał małego kotka maszyniście.
– Znam go dobrze – uśmiechnął się maszynista – wszyscy go tu znamy. A pomoc przyda się oczywiście.
I tak mały kotek wylądował w lokomotywie pociągu. Maszynista posadził go z przodu, przy samej szybie. Pociąg zagwizdał głośno i powoli ruszył po torach. A potem, stukając kołami, gnał coraz szybciej i szybciej przed siebie. Kotek zobaczył jak mijają stary dom, pod schodami którego mieszkał. Widział też inne pociągi, które mijały ich z głośnym gwizdem.
– Teraz jesteś maszynistą – uśmiechnął się do niego maszynista – i chyba pasuje ci ta rola.
Kotek miauknął tylko bo cóż miał powiedzieć. Był szczęśliwy i dumny jak chyba nikt na świecie. Bo właśnie spełniło się jego marzenie. Marzenie, które wydawało się nie do spełnienia dla małego kotka.
No i powiedzcie sami – czy nie warto jest marzyć?