Bajka napisana specjalnie dla pewnej naprawdę pięknej i bardzo szczupłej Kamili, która nie potrafi dogadać się ze swoim lustrem :). Dedykuję ją wszystkim ludziom wokół na nowy rok – bądźcie piękni prawdziwym pięknem i nie wierzcie w żadne kanony!!!
Pewnego razu były sobie dwie królewny. Obie piękne jak malowane. Jedna była szczupła, cieniutka jak nitka, więc Nitka ją nazywano. Druga kształtna i gdzieniegdzie nieco – tak w sam raz – zaokrąglona. Nosiła kitkę, więc zwano ją Kitka. Nitka wiecznie się odchudzała, nie jadła prawie, po nocach nie spała – z głodu. Kitce uśmiech nie schodził z twarzy, wyspana, czuła się pewnie w swojej skórze i była z siebie zadowolona. Nitka nie chciała patrzeć w lustro, każdy kilogram jej ciała był męką dla niej. I chociaż wszyscy jej powtarzali, że szczupła jest i piękna, ona uparcie zaprzeczała. Kitka uśmiechała się do swojego w lustrze odbicia i czuła, że kocha życie. Z wdziękiem komplementy przyjmowała. Wiecznie otaczał ją tłum wielbicieli, wszyscy z nią czas swój spędzać chcieli. I chociaż jej figura nie była doskonała – czy raczej niezgodna z obowiązującym kanonem – to i tak ciągle się uśmiechała. Nitka oczywiście też miała wielbicieli, niejeden chętnie zbliżyłby się do niej. Jednak jej brak wiary we własne wdzięki potrafił skutecznie wszystkich przegonić. Obie więc piękne były królewny, lecz jakość ich życia różna. Bo Nitka czuła wiecznie niedosyt (może też z głodu) i bała się w siebie uwierzyć a Kitka lubiła siebie taką jaką była a przy tym wcale nie była próżna. Wiara w siebie to nie jest nic złego, jeśli tylko sufitu nie przebija ego… Nitka w siebie uwierzyć nie chciała, bez przerwy się zamartwiała, że może znowu gdzieś przybyło jej ciała. Kitka tylko głośno się śmiała. I wcale nie uważała, że gdyby była szczuplejsza i mniej zaokrąglona, to życie jej byłoby lepsze.
Bo jakość życia nie zależy od szczupłości ciała, od tego czy nam spadną czy wpadną dodatkowe kilogramy, tylko od tego jak je postrzegamy. I jak postrzegamy siebie. Ludzi jest na świecie tylu ile gwiazd na niebie. W jednej części świata jest chudość a w innej grubość modna. Ale są rzeczy uniwersalne – i do tej wiedzy niepotrzebne jest żadne oświecenie – zdrowie i pogoda ducha wszędzie, nawet na Księżycu, są w najwyższej cenie.
Swoją drogą ciekawe….- czasami takie kwestie głowę mi zaprzątają – czy Kosmici się odchudzają…???