Czy widzieliście o tym, że zwierzęta mówią? I wcale nie raz do roku, w jakieś wyjątkowe święta. Mówią bez przerwy, paplają jak najęte! Uszy by wam pękły gdybyście musieli tego słuchać. Gaduły nieprzeciętne. I o czym tak ciągle nawijają? Psy na przykład dużo o pogodzie. To taki ich ulubiony temat. Czy będzie słoneczny dzień czy też znowu błoto wszędzie. Czy może śnieg spadnie wreszcie czy wiatr zawieje… Mogą o tym mówić godzinami.
Koty lubią filozofować. Chociaż to taka typowo kocia filozofia. Jakby świat kręcił się wokół kotów i ich problemów z bezsennością.
Myszy gadają najwięcej. Prawie ich nie słychać ale szemrzą bez przerwy. O zapasach na zimę, o dzieciach, których mają sporo. I o sprawach rodzinnych.
Oczywiście psy, koty i myszy rozumieją swoją mowę. Ale rzadko znajdują wspólny temat do rozmowy. To zupełnie inne światy. Psy są otwarte na świat, pełne energii i ciekawości tego co dzieje się dookoła. Koty zachowują się jakby wszystkie rozumy pozjadały ale też natura dała im pewną mądrość, dzięki której mogą mieć dystans do rzeczywistości. Myszy nauczone są siedzieć cicho pod miotłą i tylko w swoim gronie, w przytulnym kącie, mogą dyskutować swobodnie. Są przy tym bardzo rodzinne i poza rodziną niewiele co je obchodzi. Tak już mają.
Poza tym psy, koty i myszy żyją obok siebie ale nie ze sobą. Tak podobno ustanowiła natura. Ale też inność trudno jest zaakceptować i właśnie to jest prawdziwy powód.
Świat zwierząt pełen jest rozmów i sporów, a czasami nawet zwykłych plotek.
Plotki to taka dziwna rzecz. Istnieje od zawsze i ma swoje dobre strony. Ale potrafi też zrobić wiele złego. Co jest plotką? Czy plotką jest nieprawdziwa ale zupełnie niewinna informacja? Czy może plotką jest wierutne kłamstwo, które powołuje do życia zdarzenia do jakich nigdy nie doszło? Czy jedno i drugie, przy czym to drugie może być bardzo krzywdzące?
Na plotki trzeba bardzo uważać i zawsze pamiętać, że mowa jest narzędziem dosyć perfidnym.
– Cześć – szary kundelek zamachał radośnie krótkim ogonkiem – ładna dzisiaj pogoda. Spacer będzie długiii…
Wysoki pies o piaskowej sierści nie miał ochoty na rozmowę. Odpowiedział więc krótko:
– Na to wygląda – i oddalił się spokojnie.
Szary piesek nie dawał za wygraną. Koniecznie chciał dzisiaj podzielić się z kimś swoim dobrym nastrojem.
– Witaj – zawołał do czarnej jamniczki – dawno cię nie było.
– Chorowałam trochę – odparła jamniczka nieco speszona – jeszcze mnie łapki bolą.
– Pogoda piękna, można spędzić cały dzień na dworze! – kontynuował szary piesek beztrosko.
Ale jamniczka już go nie słuchała.
Nieopodal grupka psów dyskutowała zawzięcie. Zdaje się, że umawiały się na grę w piłkę popołudniu. Szary piesek nie przepadał za piłką. Wolał biegać swobodnie i nawiązywać nowe znajomości. Nie było to typowe. Większość psów bardzo lubi grać w piłkę. To świetna okazja do wybiegania się. A przecież psy bieganie wprost uwielbiają.
Za to wiele z nich nie przepada za rozmową dla samej rozmowy. W końcu od filozofowania są koty, a od plotkowania myszy.
Szary piesek lubił pogadać. Trochę więc różnił się od innych. Powędrował dalej, szukając możliwości porozmawiania z kimkolwiek.
Był otwarty na świat – jak to pies. Był bardzo przyjazny – jak większość psów na świecie. Był też bardzo tolerancyjny i nie widział przeszkód, żeby różne gatunki zwierząt przyjaźniły się między sobą.
Dlatego kiedy spotkał na ścieżce czarnego kota, który łazęgował tu czasami i piesek znał go dobrze z widzenia, od razu zagadnął do niego :
– Witaj, piękny dzień mamy dzisiaj!
Kot z początku zupełnie nie wziął tego do siebie. Nigdy żaden pies go nie zagadywał. To nie było w zwyczaju. Nie odpowiedział więc wcale i wędrował dalej.
– Hej, kocie – krzyknął piesek – dlaczego nie odpowiadasz. Nie nauczono cię manier?
– Od kiedy to psy gadają z kotami – mruknął kot zdziwiony – macie się za lepszych odkąd pamiętam.
– Dlaczego nie mielibyśmy pogadać? – zdziwił się szary piesek – ty potrafisz mówić, ja również. Nie ma żadnych przeszkód.
I tak pies z kotem rozpoczęli rozmowę. O różnych rzeczach. Rozmowa była interesująca i piesek dziwił się, dlaczego wcześniej nie spróbował rozmawiać z kotami.
Odtąd często spotykał czarnego kota i za każdym razem wymieniali się poglądami. A to na pogodę, a to na kocią bezsenność, a to znowu na temat nowego ogrodzenia na osiedlu albo sklepiku, którego właściciel pod koniec dnia zostawiał jedzenie dla okolicznych psów i kotów. Oczywiście w dwóch różnych miejscach.
Pewnego razu kiedy szary piesek spacerował wypatrując czarnego kota, nagle coś poruszyło się w trawie. Pies szybko skoczył w to miejsce, z ciekawości. W trawie siedziała mała mysz i trzęsła się cała.
– Nie zjadaj mnie proszę – zapiszczała.
– Daj spokój! Nie zjadam myszy – skrzywił się szary piesek – nie musisz się mnie bać.
– No nie wiem… Przyjaźnisz się z kotami, a koty… Brrr… One nie cierpią myszy! Chyba, że na śniadanie.
– To chyba bujda z tymi kotami – odparł szary piesek – z tego co wiem dawno już nie jadają myszy. Rozwój cywilizacji idzie naprzód.
– Być może, ale lepiej być ostrożnym. A ty, dlaczego rozmawiasz z kotami? Psy zawsze patrzą na koty z góry.
– Nic o tym nie wiem. I nie widzę powodu, dla którego miałyby patrzeć z góry.
Czarny kot zupełnie znienacka pojawił się na ścieżce. Z niechęcią popatrzył na małą mysz i prychnął na nią groźnie.
– Zmiataj stąd! – powiedział głośno – nie cierpię myszy.
Szary piesek był nieco zdezorientowany.
– Czego chcesz od tej małej? – zapytał zdziwiony – zrobiła ci coś?
– Słuchaj, powiedziałem moim braciom, że równy z ciebie pies. Ale właśnie zmieniłem zdanie. Nie wiedziałem, że zadajesz się z myszami. Nie chce mi się z tobą gadać.
– Ale… – szary piesek właściwie nie wiedział co powiedzieć. Że nie zadaje się z myszami? A właściwie dlaczego by nie miał?
Kot odwrócił się na pięcie i oddalił szybko. Szybko jak na kota, bo generalnie poruszał się raczej powoli.
Szary piesek smutny wracał do domu. Po drodze natknął się na grupkę psów, graczy w piłkę. Przerwały rozmowę i patrzyły na pieska ze złośliwymi uśmieszkami.
– No i co? Koniec przyjaźni – kocie??? – krzyknął za nim któryś.
– Nie jestem kotem – odpowiedział piesek zdziwiony.
– A może myszą??? – wszystkie psy zaśmiały się głośno. A piesek teraz dopiero zrozumiał, że kpią sobie z niego.
Nazajutrz rano wstał w dobrym nastroju. Bo taki już był. Świat odbierał jako miejsce przyjazne i pełne miłych niespodzianek. Wybiegł na dwór merdając radośnie ogonem, bo pogoda była piękna.
Na trawniku, który błyszczał dzisiaj w promieniach słońca, spotkał czarną jamniczkę.
– Witaj piękna! – przywitał ją wesoło. Ale jamniczka spuściła łepek i podreptała w swoją stronę. Nagle jednak zawróciła i podeszła do szarego pieska.
– Ale narobiłeś bigosu! Jak mogłeś??? Podobno namówiłeś czarnego kota, żeby zjadł rodzinę tej małej myszy, która mieszka pod sklepem. I zrobiłeś to tylko dla dowcipu! Nie lubię myszy ale to już przesada!
Szary piesek stał zdumiony a jamniczka oddaliła się szybko.
Nie zdążył poukładać sobie w głowie tego co powiedziała, kiedy na ścieżce pojawił się czarny kot.
– Tak jak sądziłem, jesteś jak wszystkie psy! Teraz moja rodzina nie chce mnie znać. Podobno to ty im powiedziałeś, że czuję się bardziej psem niż kotem! I że wolę myszy niż koty! Zupełnie zwariowałeś?
Kot fuknął groźnie i zostawił szarego pieska w zupełnym osłupieniu na ścieżce.
Nagle jak spod ziemi wyrosła przed nim mała mysz.
– Jesteś wstrętny! Myślałam, że jesteś przyjacielem wszystkich. A ty jesteś wrogiem wszystkich! Wstydź się!
Mała mysz patrzyła na niego z prawdziwą niechęcią. A potem czmychnęła w trawę i tylko poruszające się czubki traw wskazywały drogę, którą się oddalała.
Trudno było ustalić kto postanowił skłócić szarego pieska ze wszystkimi wokół. Najpierw podejrzewano, że to psy, te od gry w piłkę, chciały mu dać nauczkę. Potem jednak ktoś wspomniał, że szary kot, przyjaciel czarnego, z zazdrości naopowiadał plotek o szarym piesku. A może każdy dołożył coś od siebie i z tego powstała ta dziwaczna historia?
Tymczasem szary piesek czuł się przez chwilę kompletnie zagubiony. I nie wiedział z kim powinien a z kim nie, rozmawiać. Po co komu język i mowa, skoro używa ich do złych celów? Słowami można wyrazić tyle dobrego, tyle rzeczy wyjaśnić. Dzięki mówieniu można poznać siebie nawzajem i przekonać się, że inność nie oznacza “gorszości”. Ktoś kto za pomocą mowy niszczy zamiast budować, może w ogóle nigdy nie powinien był nauczyć się mówić? Dziwne, bo mały szary piesek nie poczuł się źle z powodu odrzucenia przez innych. Poczuł się źle bo po raz pierwszy to on miał ochotę odrzucić wszystkich, którzy źle używali swej mowy. Miał ochotę odciąć się i od psów, i od kotów i nawet od myszy, chociaż w tym przypadku akurat nie one plotkowały.
Jednak następnego dnia rano wstał już w lepszym nastroju. Taki był od zawsze, że widział raczej dobre niż złe strony świata. Nadal przecież na świecie jest wiele porządnych i mądrych psów, inteligentnych kotów i miłych myszy. Nie miał zamiaru tłumaczyć się nikomu i zmieniać swoich zwyczajów. Nie miał zamiaru żyć w strachu przed plotkami. Nie chciał, żeby plotki miały jakikolwiek wpływ na życie jego czy innych. I nie po to dano mu mowę, żeby miał bać się rozmawiać. Z każdym, z kim tylko miał ochotę. I z każdym kto miał ochotę porozmawiać z nim. Nawet gdyby to miał być człowiek. Bo właściwie dlaczego nie miałby zadawać się także z człowiekiem? Przecież dobre i złe strony mówienia dotyczyły także i jego.