Nowy Rok skradał się na paluszkach. Nie chciał spłoszyć atmosfery zbliżających się świąt, nie chciał też by ktoś zauważył go zbyt wcześnie. Pożegnania z odchodzącym rokiem dla niektórych były bardzo ważne i emocjonujące. Nowy Rok zawsze był zagadką. Nigdy nie był w stanie obiecać, że spełni pokładane w nim nadzieje i oczekiwania. W ogóle nie lubił niczego obiecywać, uważał, że to nie w porządku. Czas, który bywał sprzymierzeńcem ale bywał też i wrogiem, potrafił zadrwić z każdego nie raz. Jednym przynosił rozwiązanie ich problemów, innym – problemy. Nie łatwo było dogadać się z nim w tej kwestii. Nowy Rok był z natury pozytywnym gościem. Nie lubił robić nikomu na przekór. Nie tylko od niego jednak to zależało.
Skradając się bardzo cicho i zaglądając przez przejrzysty dach nieba w dół, na kolorową Ziemię, nie zorientował się, że ktoś go podgląda. Mała dziewczynka stała na wysokiej drabinie opartej o ścianę domu, który pomalowany był na niebiesko i patrzyła na niego zaciekawiona.
– Wiem kim jesteś – powiedziała w końcu – patrzę na ciebie już od jakiegoś czasu.
– Od jakiegoś czasu??? – zdziwił się Nowy Rok – czy Czas ma z tym coś wspólnego? To jakiś żart? Nie możesz mnie widzieć!
– Czas nic o tym nie wie – odparła dziewczynka – sama cię zauważyłam. Czas nie chciał mi zdradzić żadnej tajemnicy. Chociaż próbowałam rożnych metod. Jest wyjątkowo dyskretny.
Nowy Rok patrzył ze zdziwieniem na małą dziewczynkę. Miała na sobie błękitną sukienkę, przepasaną szeroką białą wstążką. Na nogach wysokie skórzane trzewiki. Włosy miała obcięte równo do ucha, z równiutką grzywką, która nie zasłaniała jej dużych zielonych oczu. Stała na drabinie i patrzyła na niego trochę kpiąco, jednak z sympatią.
– Nie spadniesz z tej drabiny? – zapytał Nowy Rok, chociaż sam nie wiedział dlaczego.
– Nie mam takiego zamiaru – odpowiedziała rezolutnie dziewczynka – a ty? Nie spadniesz z tego nieba na ziemię wcześniej, niż cię tam oczekują?
Tego było już za wiele! Ta mała pozwalała sobie na ton zbyt swobodny.
– Posłuchaj – rzekł stanowczo Nowy Rok – nie będę tracił cennych chwil na rozmowę z tobą! Nie mogę się spóźnić. A ty jesteś trochę za mała na taki ton do kogoś takiego jak ja!
– Jak ty??? – zdziwiła się szczerze dziewczynka – a kim ty jesteś? Jesteś jeszcze bardzo młody i właściwie nie wiadomo, czego można się po tobie spodziewać. To okaże się dopiero za dwanaście miesięcy! Bądź więc lepiej miły dla mnie jeśli chcesz, żebym ci pomogła!
– A w czym może pomóc mi taka mała dziewczynka? Kim jesteś zuchwała osobo?
Dziewczynka spojrzała na niego swoimi zielonymi oczami i uśmiechnęła się lekko.
Ten uśmiech z czymś mu się skojarzył ale nie miał czasu zastanawiać się nad tym teraz.
Nie miał też już czasu na pogaduszki. Mógłby oczywiście poprosić o wsparcie tego gościa – Czas, z którym miał blisko współpracować przez kolejne 366 dni – żeby zatrzymał dla niego chwilę (naprawdę to potrafił!), jednak chyba nie uznał za konieczne kontynuowanie tej rozmowy.
Przejrzał szybko zawartość swojego plecaka: plany do zrealizowania, zamierzenia, postanowienia, marzenia… cztery pory roku, trochę zadowolenia z życia, trochę zmęczenia, nowe miłości i rozstania, radość i smutek, codzienność i wydarzenia nadzwyczajne – święta, wielkie wyjścia, śluby i… te mniej radosne sprawy też. Był gotowy do działania.
– 366 dni… każdy po 24 godziny… mnóstwo czasu… – usłyszał nagle za swoimi plecami – według ciebie wystarczy to, co tam masz?
Czas, o którym dużo słyszał ale dotąd jeszcze go nie spotkał – teraz jednak był pewien, że to właśnie on – zsunął na tył głowy nieco podniszczony kapelusz. Miał na sobie długi płaszcz, dłonie wsunął do kieszeni i patrzył na niego z uśmiechem kogoś, kto niejedno widział i niejedno wie..
– Mam wszystko – odparł Nowy Rok – przygotowałem się.
– Pokaż – zażądał Czas i wyglądało na to, że sprzeciwianie się nic nie da.
Pogwizdując pod nosem – ten gość był naprawdę wyluzowany! Kto twierdził, że to koleś, który zawsze się śpieszy i nie daje chwili na oddech? – Czas przejrzał rzeczy w plecaku Nowego Roku. A potem westchnął i spojrzał na niego łagodnie.
– Tym razem miało być inaczej. Nikt ci nie powiedział? – zapytał.
– Nic nie kojarzę – odpowiedział Nowy Rok – nikt ze mną nie rozmawiał.
– Na pewno nikt? – upewnił się Czas i zmarszczył czoło.
– No przecież pamiętałbym! – krzyknął Nowy Rok coraz bardziej zdezorientowany i trochę zniecierpliwiony.
Czas podparł się pod boki i pokiwał głową.
– Wydawało mi się, że już z Nią rozmawiałeś – powiedział a w jego spojrzeniu było coś przenikliwego.
– Z kim? – zapytał zrozpaczony Nowy Rok. Miał tego serdecznie dość! Spieszy się trochę a tu takie utrudnienia. Najpierw ta mała na drabinie, teraz Czas, w tym swoim kapeluszu… Zaraz, zaraz… Ta mała…
– Czy mówisz o tej dziewczynce, która stała na drabinie przy domu pomalowanym na niebiesko? – zapytał.
– A o kim innym? – odpowiedział pytaniem na pytanie Czas – właśnie o niej!
– To przecież jakieś dziecko! Powinna chyba bawić się jeszcze lalkami a nie zajmować sprawami, których nie pojmuje! – denerwował się Nowy Rok.
– Czy należy ją lekceważyć bo jest jeszcze mała? – zapytał Czas łagodnie.
– Co ona może wiedzieć? Na co może się przydać? – zapytał Nowy Rok.
– Ja myślę, że jest niezbędna. Ona i jej plecak, w którym ma wszystko to, czego brakuje w twoim – uśmiechnął się Czas.
– A czego w nim brakuje? – obruszył się Nowy Rok – jest tam wszystko: plany do zrealizowania, zamierzenia, postanowienia, marzenia… cztery pory roku, trochę zadowolenia z życia, trochę zmęczenia, nowe miłości i rozstania, radość i smutek, codzienność i wydarzenia nadzwyczajne – święta, wielkie wyjścia, śluby i… te mniej radosne sprawy też. O niczym nie zapomniałem.
Czas spojrzał w niebo i zaczął gwizdać melodię, którą Nowy Rok na pewno już kiedyś słyszał, tylko kompletnie nie mógł sobie przypomnieć kiedy i gdzie.
Nagle przerwał i westchnął.
– A gdzie śpiew ptaków o poranku? – zapytał nagle – Gdzie wszystkie kolory tęczy? Gdzie śmiech do łez z byle czego? Masz w swoim plecaku takie rzeczy?! Gdzie zapach wiosny i kolor trawy latem? Gdzie marzenia o tym, żeby latać i żeby dotknąć gwiazd… ?
– To głupoty – żachnął się Nowy Rok – bezproduktywne, nikomu nie potrzebne. Bez przyszłości… Może dobre dla dzieci.
– Taaak? – zapytał Czas przeciągając samogłoskę ‘a’ – a mnie się wydaje, że to wszystko to prawdziwy budulec przyszłości. Dla każdego. Nie tylko dla dzieci. Bez tego – dawno nie byłoby świata. Nie byłoby nic. Wszyscy o tym wciąż zapominają.
Jednak! – Czas zawiesił głos i podniósł do góry palec wskazujący – w tym roku będzie inaczej. W tym roku wreszcie trzeba się tym zająć.
Nowy Rok przez chwilę zupełnie nie wiedział co na to odpowiedzieć. Nagle poczuł się faktycznie jeszcze bardzo młody i zagubiony.
– Ale czy znajdzie się na to miejsce obok tych naprawdę ważnych spraw? – zapytał w końcu niepewnie.
– A które to są te naprawdę ważne? – zaśmiał się Czas. Ale nagle spoważniał – TO są rzeczy, których nie można lekceważyć. Tak jak nie można lekceważyć kogoś, tylko dlatego, że jest jeszcze dzieckiem. Nigdy. Jeśli wszyscy lekceważyliby dzieci i ich sprawy, dla nikogo nie byłoby przyszłości ani żadnego kolejnego Nowego Roku. Mam nadzieję, że rozumiesz, co mam na myśli.
Nowy Rok wciąż był nieco oszołomiony, jednak chyba powoli coś do niego docierało. Zupełnie jakby zaczął odzyskiwać pamięć, chociaż nie miał pojęcia, że ją stracił. Zamknął oczy na chwilę, żeby się uspokoić.
Kiedy otworzył oczy Czasu już nie było. Zupełnie jakby rozpłynął się w powietrzu. Zniknął, razem ze swoim podniszczonym kapeluszem i długim płaszczem. To znaczy… był na pewno, bo jak wyglądałoby życie bez Czasu (fizycy niechaj śpią spokojnie – to tylko bajka ;), nie zdradzamy tajemnic istnienia – lub też nie – czasu). Tylko po prostu teraz był gdzieś indziej. Przed Nowym Rokiem stała za to mała dziewczynka w błękitnej sukience. Patrzyła na niego swoimi zielonymi oczami spod równo obciętej grzywki i uśmiechała się do niego. A w tym uśmiechu było coś, co przypominało mu… no właśnie, zupełnie nie mógł sobie przypomnieć co.
– Idziesz zatem ze mną? – zagadnął Nowy Rok odzyskawszy już równowagę.
Mała dziewczynka przytaknęła i zarzuciła na ramiona niewielki, nie ciężki, bardzo kolorowy plecaczek. W głowie Nowego Roku na chwilę pojawiła się myśl: co może zmieścić się w takim małym plecaku? Jednak słowa Czasu wbiły mu się w głowę jak szpilki prosto ze świątecznej choinki i tkwiły w niej mocno. Odrzucił więc szybko tę myśl – nie będzie lekceważył ani małej dziewczynki ani jej małego dziecięcego plecaczka. Bo może się okazać, że przyjdzie pora, kiedy nie będzie mógł się bez nich obyć. Jakoś czuł to teraz już całkiem wyraźnie. I nie mógł się nadziwić, że nie zorientował się od razu. Zupełnie, jakby faktycznie już wcześniej gdzieś o tym słyszał. Tylko zupełnie nie mógł sobie przypomnieć gdzie i kiedy…