– Posłuchaj – mała mrówka podparła się pod boki i spojrzała wrogo – strasznie się rozpychasz i psujesz moje rzeczy. Posuń się! Jest dużo miejsca obok.
Wielki słoń patrzył na nią, mrużąc oczy. Była taka malutka, że ledwo ją dostrzegał.
– Wcale się nie rozpycham. Po prostu usiadłem tutaj, bo jest mi tutaj wygodnie.
– Ale tutaj jest moje miejsce! – zapiszczała mała mrówka – czy tego nie zauważyłeś?
Wielki słoń nic nie zauważył. Patrzył na świat z perspektywy góry, bo był jak góra. Nawet gdyby chciał, nie zauważałby pewnych rzeczy. Ale może wcale nie chciał?
Mrówka krzątała się wokół swoich spraw, mrucząc pod nosem o ignorancji innych, braku uwagi i egoizmie. Nikt nie mógł usłyszeć jej głosu, bo jej głos był zbyt słaby. Ale gdyby tak… zebrała wiele mrówek… Stanęłyby obok siebie i głośno mówiły do słonia o ignorancji, braku uwagi i egoizmie. Wtedy na pewno by usłyszał!
Tylko czy by zrozumiał? No bo… może to nie chodzi o to, że on nie słyszy jej głosu. Ale o to, że nie rozumie potrzeb innych…
No i przecież takich słoni, które zajmują dużo miejsca i nie zważają na innych, jest mnóstwo na świecie. To naprawdę duże wyzwanie. Nie tylko dla małych mrówek.
I czy skoro świat jest tak skonstruowany, że są na nim bardzo małe mrówki i bardzo duże słonie to czy warto w ogóle buntować się przeciwko temu? Czy lepiej może…
… dopasować się jakoś … ?