Najpierw wstań rano i wyjrzyj przez okno
Za oknem śnieg świat pobielił
Można już strzepnąć z głowy snów resztki
I wyjść z kokonu ciepłej pościeli
Powietrze rześkie wciągnąć w płuca
Poczuć jak krew w żyłach krąży
Dzisiaj sobota dzień pod tytułem:
“Spokojnie, wszystko się zdąży!”
Na sam początek ziarna kawy
Zmieli się w młynku bez pośpiechu
Kiedy jej zapach obejmie mieszkanie
Czas na chwilę oddechu
Dzień też już się rozsiadł i nić rozwija
Z motka spraw większych i małych
Można z niej utkać barwną chustę
I nosić przez tydzień cały
Jak płaszcz ochronny który nas chroni
Przed napastliwą codziennością
Która próbuje zakryć wszystkie barwy
Swą ulubioną szarością
Lecz dzisiaj przed siebie w śnieżne ścieżki
Bez Jutro ani Wczoraj!
Dzisiaj niech pośpi w zagrodzie ciszy
Natłoku myśli sfora
Sobota…