Krótka bajka o harmonii życia

– Posuń się. Masz swoje miejsce. Zawsze się rozpychasz!

– Nieprawda. To właśnie ty się rozpychasz! Przesuwasz się zawsze w moją stronę i ja nie mam już miejsca.

– Ciii… – przestańcie się kłócić. – Zaraz któraś spadnie i będzie nieszczęście!

– Ta półka jest za wąska. Zaraz wszystkie spadniemy…

Kremowe filiżanki w drobne wzorki wierciły się na półce nad kuchennym blatem i szturchały bez przerwy.

Duża cynowa cukiernica wzdychała ciężko. Co za hałas! Nie można odpocząć. Te filiżanki nigdy chyba nie spoważnieją. Nie potrafią siedzieć spokojnie. Duża cynowa cukiernica nie znosiła hałasu. Uważała też, że powinna bywać w bardziej wytwornych miejscach niż ta kuchnia. Kuchnia była co prawda obszerna i cała w bieli, a gospodyni bardzo dbała o porządek. Po środku kuchni stał duży okrągły stół, a cukiernica zajmowała na nim honorowe miejsce. Mimo wszystko… te ciągłe hałasy. Uszy pękają!

Filiżanki były dzisiaj wyjątkowo nieznośne. Z półki wciąż dochodziły szepty i posykiwania. Zaokrąglony dzbanek do herbaty z porcelany miśnieńskiej uśmiechał się pod nosem. Lubił gwar kuchni i lubił trzpiotki filiżanki. Przysłuchiwał się ich sporom i trochę zazdrościł. One zawsze miały swoje towarzystwo. On zwykle stał na półce samotnie. Duża cynowa cukiernica zupełnie go ignorowała i bywało, że przez cały dzień nie miał do kogo zagadnąć.

Nagle w kuchni zaczęło się poruszenie. Ktoś przyjechał i przyniósł pakunki, które wylądowały na stole. Cynowa cukiernica odsunęła się urażona, a tymczasem gospodyni poruszała się energicznie po kuchni, rozpakowując pakunki i układając w szafkach i na półkach sprawunki. W końcu stół był prawie pusty. Została jedna duża paczka, nad którą gospodyni zatrzymała się z uśmiechem na ustach. Po chwili bardzo powoli zaczęła rozpakowywać paczkę aż w końcu wyłonił się z niej bardzo kształtny przedmiot. Na smukłej zdobionej nóżce, cały z kryształu, błyszczący nowością i stylem.

– Patera na ciasto… – szepnęła duża cynowa cukiernica. – Niezwykła!

– Fiu, fiu… – zagwizdał zaokrąglony dzbanek do herbaty – coś nowego.

A w wyobraźni zobaczył siebie i paterę, gawędzących o życiu i pękających ze śmiechu, jak starzy dobrzy znajomi.

Filiżanki zamikły i wychyliły się niebezpiecznie ze swojej półki. Wszystkie teraz rozpychały się jak mogły, żeby jak najdokładniej przyjrzeć się przybyszowi.

Wszyscy czuli radość na myśl o spotkaniu na stole podczas popołudniowej herbaty. Gospodyni piekła ciasto więc wiadomo już było, że nowa patera pojawi się także. Filiżanki potrząsały uszkami na wszelki wypadek, żeby strzepnąć z nich okruszki kurzu, chociaż gospodyni zawsze wycierała je czystą ściereczką przed zaniesieniem do stołu. Duża cynowa cukiernica układała w głowie treść mowy powitalnej, której wygłoszenie – jako do najstarszej z towarzystwa – należało do niej. Miśnieński dzbanek niczym się nie przejmował. Zawsze potrafił dobrze się zaprezentować i cieszył się tylko na myśl o zupełnie wyjątkowym popołudniu.

Zapach ciasta i świeżo zaparzonej herbaty jaśminowej uciszył wszystkie troski i niepokoje. Nikt się już nie rozpychał, nikt nie wzdychał i nikt nikogo nie uciszał. Każdy znał swoje miejsce i zadanie i było jak w najlepszej orkiestrze. W której bardzo różne i zupełnie niepodobne do siebie dźwięki tworzą jedną wspaniałą harmonijną całość, zamykającą w sobie niezwykłe doznanie ulotnej szczęśliwej chwili, w której wszystko jest tak, jak powinno.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *