Niebo pierzaste. Poduchy chmur nad głowami. Błękit i biel. Myślimy powoli i mówimy spokojniej. Niech nikt nie próbuje nas ponaglać. Krople deszczu bębniące o parapet i chmury, i chwile wlekące się powoli… leniwie… Rano pachnie pieczywem i kawą, a popołudnie przeciąga się spokojnie i bardzo powoli schyla ku wieczorowi… Wieczór zasiada w ciepłym kręgu światła lampy i słucha deszczu za oknem. Nigdzie się nie śpieszy, nie musi, nie potrzebuje… odpoczywa. Sobota.